James trzasnął sobie nową furę. Piękne, nowe Bugatti Veyron,
o którym marzył przez ostatnie kilka dni. Kupił je zaraz po swoich urodzinach,
o których wszyscy zapomnieli. Zapomnieli i Jamesowi było smutno, kupił sobie
auto warte majątek i od razu poczuł się lepiej. Autem pojechał do rodziców. Tak
szczerze to pojechał do brata, by przechwalać się swoim nowym nabytkiem. Z
Davidem rywalizował odkąd tylko David nauczył się mówić. Najpierw chodziło o
zabawki. Ogromne kolekcje zabawkowych autek, klocków Lego i żołnierzyków przez
lata gromadziły się w ich pokojach, byleby mieć więcej od rodzeństwa. I tak
wszystko wylądowało na strychu. Z racji, że James starszy od swego brata był o
pięć lat, wyrósł z zabawek, kiedy David nadal się bawił. Zawsze przyjaźnił się
z Loganem, Kendallem i Carlosem, potem dołączyła do nich Bella i Mia, a na
końcu April, więc David zazdrościł bratu przyjaciół. Potem James sobie
odpuścił, ale David dalej uczestniczył w tej grze i chciał być najlepszy.
Zdobywał najlepsze oceny w szkole, a zachowanie miał zawsze wzorowe. Rodzice
byli dumni ze swojego najmłodszego syna, ale Jamesowi na szkole nie zależało.
Mimo, iż szatyn nie miał najlepszych kontaktów z ojcem to firma miała przejść i
tak na niego. Gdyby Edmund Maslow wydziedziczyłby syna, ludzie zaczęliby gadać,
a ta rodzina by tego nie utrzymała.
Ojciec Jamesa rzadko bywał w domu, z racji,
że jego firma dopiero rozkwitała. Początkowo każdy myślał, że to będzie małe
przedsiębiorstwo, ale kiedy zyski były coraz większe, a rodzina Jamesa stała
się miliarderami nie można było narażać się na takie plotki. James podjechał
pod dom rodziców. Wysiadł z pojazdu i zapukał do drzwi. Otworzyła mu jego
matka, która powitała go z uśmiechem na ustach. W progu pojawił się również
ojciec chłopaka, zaskoczony i zadowolony z wizyty syna. Stali na werandzie, bo
nikomu nie przyszło do głowy, by wejść do domu, ale to może i lepiej, bo kiedy
David zauważył, że jego rodzice z kimś rozmawiają, zaciekawiony podszedł tam do
nich. O to właśnie chodziło Jamesowi. Rodzina Jamesa siedziała na werandzie,
James rozmawiał z rodzicami, ukradkiem patrząc na brata. Davidowi bardzo
podobał się ten samochód, ale nie chciał tego okazać, więc co chwilę zerkał w
jego stronę, ale czasami patrzył zupełnie gdzieś indzie, by zmylić Jamesa.
David stał i opierał się o barierki na werandzie, obserwując dalej pojazd.
James podszedł do brata, zostawiając rodziców, rozmawiających pomiędzy sobą. - Chcesz się przejechać? – Zapytał. I nawet, jeśli nienawidził człowieka, który stał wtedy obok niego to dałby mu się przejechać, byleby wzbudzić w nim zazdrość.
- Co, ja? Nie w życiu. Tym twoim badziewiem? Daj spokój James, nie sądziłem, że jeszcze bawisz się zabawkami. – Powiedział David, ale w duszy bardzo chciał się przejechać. Żałował, że nie potrafił nawet powiedzieć głupiego „tak” swojemu starszemu bratu. Zdenerwowany na siebie, Jamesa, auto i wszystko, David wrócił do domu. James dokończył rozmowę z rodzicami i wrócił zadowolony i dumny z siebie do domu.
Kendall włączył laptopa i odpalił Skype’a. Dawno nie gadał
ze swoją siostrą, a był ciekawy, co u niej słychać, a tak szczerze chciał kasy.
Wydawało mu się to śmieszne, że on i jego rodzeństwo mają inne nazwiska i
imiona z podwójnym „l”. Dodatkowo, żadne z nich nie było podobne do matki.
Każde z nich było w większej części swoim ojcem, więc kompletnie nie wyglądali,
jak rodzeństwo. Jego starsza siostra miała dwadzieścia osiem lat, mieszkała w
Burbank razem z mężem i ich córką, Nadine. Ponoć Kendall był wujkiem, ale kiedy
ostatnio opiekował się swoją siostrzenicą, zgubił to dziecko, na szczęście dla
jego siostry i szwagra się znalazło. Zadzwonił na Skype do „Molly Hanson”, ale nadal nie mógł się przyzwyczaić do nowego
nazwiska swojej siostry, mimo, iż była mężatką ponad trzy lata.
- Ile chcesz? – Już na wstępie blondyn usłyszał pytanie, które miało być głównym celem jego rozmowy.
- Kto powiedział, że ja czegoś od ciebie chce? Może się stęskniłem?
- I kto ci niby uwierzy?
- Myślałem, że ktoś głupi, ale ty nie uwierzyłaś…
- Ciesz się, że nie stoję obok ciebie, bo byś oberwał.
- Uuuu… Jaka agresywna, tak samo, jak Młoda. – Kendall wspomniał ich młodszą siostrę. Chyba agresja to była jedyna ich wspólna cecha.
- Cicho bądź i mów ile hajsów ci trzeba.
- Wiesz, co? Ja tu tak dzwonię do mojej ukochanej starszej siostry, by zapytać, jak zdrówko, jak twoja pociecha i ten twój mąż-debil się trzymają, a ty mi tu ciągle o hajsach pitolisz! Ogarnij się.
- Przestań, bo się rozłączę.
- Oesu… Jesteś taka, jak zawsze. Cholernie wkurwiająca.
- Nawzajem i pa.
- Pół tysiąca.
- Na co ci tyle?
- Co cię to? Pożyczysz?
- Chyba nie wiesz, co znaczy „pożyczyć:”, kiedy pożyczasz to potem oddajesz. Ty tylko bierzesz.
- Jeden pies. Znasz mój numer konta. Pa.
- Ile chcesz? – Już na wstępie blondyn usłyszał pytanie, które miało być głównym celem jego rozmowy.
- Kto powiedział, że ja czegoś od ciebie chce? Może się stęskniłem?
- I kto ci niby uwierzy?
- Myślałem, że ktoś głupi, ale ty nie uwierzyłaś…
- Ciesz się, że nie stoję obok ciebie, bo byś oberwał.
- Uuuu… Jaka agresywna, tak samo, jak Młoda. – Kendall wspomniał ich młodszą siostrę. Chyba agresja to była jedyna ich wspólna cecha.
- Cicho bądź i mów ile hajsów ci trzeba.
- Wiesz, co? Ja tu tak dzwonię do mojej ukochanej starszej siostry, by zapytać, jak zdrówko, jak twoja pociecha i ten twój mąż-debil się trzymają, a ty mi tu ciągle o hajsach pitolisz! Ogarnij się.
- Przestań, bo się rozłączę.
- Oesu… Jesteś taka, jak zawsze. Cholernie wkurwiająca.
- Nawzajem i pa.
- Pół tysiąca.
- Na co ci tyle?
- Co cię to? Pożyczysz?
- Chyba nie wiesz, co znaczy „pożyczyć:”, kiedy pożyczasz to potem oddajesz. Ty tylko bierzesz.
- Jeden pies. Znasz mój numer konta. Pa.
Sprawa z opieką nad Danielem dalej się ciągnęła. Sąd był
dalej bardziej po stronie Carlosa, ale cóż… Pena nie jest odpowiedzialnym
człowiekiem, a Katherine jest. Chociaż Carlos nie jest tak nadopiekuńczy i
dziecko będzie czuło się swobodniej niż u matki. A sędzia i prokurator wzięli
łapówkę i było dwa do jednego dla Carlosa. Carlos był na wygranej pozycji i ta
cała afera, wściekłość i zdeterminowanie jego eks, było dla niego zabawą.
Latynos jednak nie wiedział czy poradzi sobie jako ojciec. Na początku chodziło
mu tylko, o to by dopiec Katherine i dopiero teraz zauważył konsekwencje, jak i
wydatki. Rola samotnego ojca niezbyt mu pasowała, ale wolał to niż Katherine
sprawująca opiekę nad jego pierworodnym dzieckiem. Pewnie drugiego bachora nie
będzie miał, a kiedy zabierze Katherine Danny’ego to Kath i Steve będą mogli
sobie zrobić ich więcej. Latynos obmyślał, jak tu pogodzić jego życie z wychowywaniem
dziecka i wymyślił, że kiedy będzie chcieć się pozbyć syna to Katherine by go
najchętniej wzięła. Ale idzie potem „ale”. Wzięłaby i nie oddała, bo Katherine
była chora psychicznie. Wyprowadzała Daniela na smyczy, kiedyś się zdenerwowała
na syna, że na rysunku zatytułowanym „rodzina” był Carlos i jego przyjaciele, a
po urodzeniu syna, zaczęła bić Carlosa, który jej potem oddawał, ale to była
samoobrona to ona poszła na trochę do paki. To wystarczyło sędziemu. Opiekę nad
Dannym zaczął sprawować Carlos. Obie strony były ciekaw, co z tego będzie…
^*^
Ja nie mam nic do dodania. To jest krótkie i przepraszam za to. Głupi maj.
Miłego wszystkiego :)
Miłego wszystkiego :)
Rozmowa Kenda i jego siostry powala. I na kij mu tyle hajsu? rower se kupi? ^^
OdpowiedzUsuńJames jest wredny ale rozumiem go. A temu Davidowi to troche współczuue ale z drugiej str dobrze mu tak. Nie zdziwiłbym sie jakby w nastęonym rozdziale podjechał pod dom jamesa czymś znacznie droższym...
Carlos ma opieke nad młodym. Bosz.. Świat sie kończy. ciekawe co z tego wyniknie. Czekam :)
Super rozdział ^^
Po pierwsze zdenerwowałaś mnie. czym? Słówkiem "Oesu". Dlaczego? Już mówię. Po pierwsze to wyjątkowo głupia parodia, po raz pierwszy wypowiedziała przez kogoś, kto musiał cierpieć na wyjątkowo upierdliwy ból zęba. A po drugie jest głupie. Ej, a może Kendall handluje pukniętymi furami importowanymi z Niemiec (Tata ogląda "Kobrę", nie dziwę się, że przywożą ich aż tyle) i potrzebuje na wyklepanie? I co? Zgadłam? Pewnie nie. Rozdział świetny! czekam na nn! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńPo pierwsze zdenerwowałaś mnie. czym? Słówkiem "Oesu". Dlaczego? Już mówię. Po pierwsze to wyjątkowo głupia parodia, po raz pierwszy wypowiedziała przez kogoś, kto musiał cierpieć na wyjątkowo upierdliwy ból zęba. A po drugie jest głupie. Ej, a może Kendall handluje pukniętymi furami importowanymi z Niemiec (Tata ogląda "Kobrę", nie dziwę się, że przywożą ich aż tyle) i potrzebuje na wyklepanie? I co? Zgadłam? Pewnie nie. Rozdział świetny! czekam na nn! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńWstawiło się dubeltowo. Ups...
Usuńsuper rodział
OdpowiedzUsuńCZEKAM NA NEXT :)
Hejoooo wróciłam. Czasu nadal brak o jutro kolos z gramy, ale oj tam. Co Kend chce zrobić takim hajsem? Pewnie wyda na coś głupiego. Jego sis też głupia bo mu daje tyle hajsu zamiast zmotywować do roboty. Nwm jak wy ale ja chyba nie chce by Carlos miał opieke nad tym dzieckiem. Matka również.Nie nadajo się :) No i jeszcze takie pytanie. Proszę napisz o czym myślałaś pusząc tytuł roz bo mam logiczną rozkminę. Super roz :)
OdpowiedzUsuńZawsze tytuł jest z dialogu :P "Myślałem, że ktoś głupi, ale ty nie uwierzyłaś"
UsuńBrat Jamesa taki zazdrosny... Kendall lubi hajs pozyczac. Fajnie jest miec taka siostrektóra rozumie bez słów ze trzeba kase pozyczyć i pozycza na wieczne nnieoddanie. Kurde nie wiem co pisac, nastepnym razem napisze wiecej. Dzis natomiast nauka, nauka i nauka :( #nienawidzeczerwca :(
OdpowiedzUsuńSupi rozdział i czekam na next :)
Zapraszam do siebie :) fixthatloveff.blogspot.com
OdpowiedzUsuńG.e.n.i.a.l.n.y :) Zapraszam na swojego bloga http://nataliapior.blogspot.com/, będę wdzięczna za wyrażenie swojej opinii :*
OdpowiedzUsuń