czwartek, 26 marca 2015

Rozdział 10 ~ Boys are stupid

Dwunastoletni Carlos obudził się wcześnie rano. Chłopak szybko się ubrał i zrobił sobie dwie kanapki do szkoły. Spakował kanapki do plecaka i pospiesznie wyszedł z domu, starając się nie obudzić ojca. Gdyby go obudził, chyba by nie dożył następnego dnia. Dochodziła godzina szósta rano, a Latynos nie miał gdzie się podziać. Z dolarem w kieszeni poszedł do najbliższego sklepu całodobowego. Kupił jeszcze picie i jakiegoś batonika, a potem pobiegł do Logana. Wiedział, że rodzice do Logana załatwiają jakieś sprawy i wstają wcześnie, więc nikogo nie obudzi. Nikt nie wiedział jakie to sprawy, nawet Logan znał tylko kawałek prawdy, ale nikt także nie ingerował w to. Carlos zapukał do drzwi i otworzyła mu matka Logana. Pena zawsze bał się rodziców jego znajomych, prócz matki Jamesa, ale jego przyjaciele też się bali swoich i pozostałych rodziców. Matka Logana miała zniszczoną skórę i podkrążone oczy, tata Logana miał tak samo. Wszyscy tłumaczyli to wiekiem, ale to nie mogło być to tym spowodowane, wiele kobiet i mężczyzn w ich wieku wyglądali bardziej przyzwoicie niż państwo Henderson. 
- Dzień dobry, jest Logan? – Zapytał Carlos, stojąc u progu drzwi.
- Jest, jeszcze śpi, ale i tak miałam go obudzić. Wejdź. – Powiedziała kobieta wpuszczając dwunastolatka do mieszkania. Carlos poczuł ten dziwny zapach panujący w tym domu.

niedziela, 22 marca 2015

Rozdział 9 ~ It wasn't funny

Dziś była noc filmowa, a tak w przybliżeniu noc horrorów. Danny był podekscytowany; jego matka nigdy mu nie pozwalałą oglądać filmów, które nie są na Mini-Mini. Ale on miał już trzy lata! Był już prawie dorosły. Ale Katherine i Steve uważali, że to jeszcze małe dziecko, zaś Carlos traktował Danny'ego, jak równego sobie. To był jeden z powodów, dlaczego Danny wolał ojca od matki. Dodatkowo Carlos nie mówił synowi co ma robić, a jak chłopiec popełniał błędy to Pena się tylko do niego uśmiechał i mówił, że nic się nie stało, zaś Katherine dyktowała mu kiedy wziąść oddech, a kiedy popełnił najmniejszy błąd dostawał opieprz życia. Carlos i Danny już siedzieli u Jamesa, u którego miałbyć wieczór. Reszty jeszcze nie było; zapewne Logan i Kendall grali w Call of Duty, Mia i April rozmawiały o byle czym, a Bella pewnie rozmawiała ze swoją przyrodnią siostrą na Skype. Carlos wykorzystał sytuację, że James zajął się rozmową z Dannym i Latynos zaczął grać w swoje głupie gry na telefonie. 
- Danny, gdybyś mógł wybrać jedną supermoc, co by to było? - Zapytał James, a malec chwilę się zastanawiał.

czwartek, 12 marca 2015

Rozdział 8 ~ If you die, I want your TV.

James wyszedł, jak najszybciej z domu. Spojrzał jeszcze na zegarek, przed wejściem do pojazdu. Znowu on będzie tym złym. Kiedy wszedł do auta, zaklął i spojrzał na wyświetlacz telefonu. Nie odebrał, tylko ruszył sprzed domu. Gdy był już przed miejscem spotkania, wybiegł z samochodu, jak opętany przez szatana ksiądz lub dzieciak bez internetu. Znowu jego telefon zaczął dzwonić i znowu nie odebrał, tylko wszedł do środka. Szukał rodziny w tym ogromnym pomieszczeniu pełnym stołów, krzeseł, stołów, ludzi i stołów. Tam było naprawdę dużo stołów. Szatyn rozglądał się i rozglądał, aż w końcu zobaczył swoją matkę rozmawiającą z jego bratem. James i jego brat nie mieli najlepszych kontaktów, a tak szczerze się po prostu nienawidzili. Tak, więc James wiedział, że ten wieczór zaliczy się do najgorszych. Podszedł do nich i przywitał się z każdym, w zamian za to usłyszał uwagę brata na temat spóźnialstwa. 
- Ciebie też miło widzieć, David. - James powiedział przez zaciśnięte zęby. Minęła minuta, a on już chciał stamtąd iść. - A gdzie pańska rodzina? - Szatyn zwrócił się do pana Browna.

czwartek, 5 marca 2015

Rozdział 7 ~ And you love...

Była niedziela, Kendall miał właśnie jeden z tych dni "Robię to co potrafię najlepiej, więc widzimy się w święta." i połowę dnia spędził na nic nie robieniu. Spał do szesnastej, bo tak; wstał z łóżka, chociaż mu się nie chciało; zamówił pizzę, a podczas zamawiania prawie zasnął; mrugał oczami, ale się zmęczył. Tak zazwyczaj to wyglądało i nikt tego nie kwestionował, bo po co? Siedział na kanapie i grał na konsoli w pierwszą lepszą grę, która była w napędzie urządzenia. Gdy usłyszał, że ktoś otwiera drzwi wejściowe i wchodzi do mieszkania zamknął oczy i policzył w myślach do trzech. 
- Won z mojego domu. - Mruknął po czym ugryzł kawałek pizzy.
- Bo co mi zrobisz? - Bella mu odpyskowała i przeszła do salonu.
- Wyrzucę cię stąd na zbity pysk. - Schmidt powiedział.
- Nadal jesteś na mnie zły? To twoja wina, ty na mnie krzyczałeś. - Dziewczyna zwaliła całą winę na niego.
- Rozwaliłaś moje auto! - Krzyknął na nią. - Jesteś debilką, idiotko!
- A ty idiotą, debilu! - Zaczęła się kłócić.
- A ty śpisz w szafie!*