wtorek, 1 września 2015

Rozdział 19 ~ Cause I know your secrets

To był pierwszy dzień, kiedy Carlos sprawował opiekę nad swoim pierworodnym. Nie pełną opiekę, bo w sądzie Kath wystąpiła ze swoją nieludzko długą przemową, o tym, jak odebranie dziecka wpływa na matkę, więc ona również miała przywileje rodzicielskie. Nie miał zielonego pojęcia, co zrobić z dzieckiem, więc wcisnął Danielowi telefon do ręki i zadowolony stwierdził, że po sprawie. I faktycznie było po sprawie przez godzinę, ale telefon się rozładował, w telewizji nic ciekawego, a dziecko głodne. Pena sprawdził wszystkie szafki i lodówkę. Nic prócz zupek chińskich, mrożonej pizzy, dwu litrową pepsi oraz dwóch butelek Bourbona nie znalazł.
- Pizza? Mama mówi, że to trujące i nie powinienem tego jeść. – Powiedział chłopiec, przypominając sobie, co Katherine mówiła o fast-foodach i mrożonkach.
- Nie słuchaj tej cholernej mamy, bo nie wiem, co ci zrobię. Pizza lub głodówka, wybieraj.
- Niech ci będzie, ale jeżeli mi nie zasmakuje to ugotujesz coś?
- Przypomnij mi, ile masz lat? – Zapytał Carlos, kiedy rozmrażał pizzę w mikrofalówce.
- Za dwa tygodnie cztery.
- Psychicznie, nie fizycznie.
- Coś około ośmiu… dziesięciu?

czwartek, 28 maja 2015

Rozdział 18 ~ I thought someone stupid but you didn't it

James trzasnął sobie nową furę. Piękne, nowe Bugatti Veyron, o którym marzył przez ostatnie kilka dni. Kupił je zaraz po swoich urodzinach, o których wszyscy zapomnieli. Zapomnieli i Jamesowi było smutno, kupił sobie auto warte majątek i od razu poczuł się lepiej. Autem pojechał do rodziców. Tak szczerze to pojechał do brata, by przechwalać się swoim nowym nabytkiem. Z Davidem rywalizował odkąd tylko David nauczył się mówić. Najpierw chodziło o zabawki. Ogromne kolekcje zabawkowych autek, klocków Lego i żołnierzyków przez lata gromadziły się w ich pokojach, byleby mieć więcej od rodzeństwa. I tak wszystko wylądowało na strychu. Z racji, że James starszy od swego brata był o pięć lat, wyrósł z zabawek, kiedy David nadal się bawił. Zawsze przyjaźnił się z Loganem, Kendallem i Carlosem, potem dołączyła do nich Bella i Mia, a na końcu April, więc David zazdrościł bratu przyjaciół. Potem James sobie odpuścił, ale David dalej uczestniczył w tej grze i chciał być najlepszy. Zdobywał najlepsze oceny w szkole, a zachowanie miał zawsze wzorowe. Rodzice byli dumni ze swojego najmłodszego syna, ale Jamesowi na szkole nie zależało. Mimo, iż szatyn nie miał najlepszych kontaktów z ojcem to firma miała przejść i tak na niego. Gdyby Edmund Maslow wydziedziczyłby syna, ludzie zaczęliby gadać, a ta rodzina by tego nie utrzymała.

piątek, 22 maja 2015

Rozdział 17 ~ But I'm not pregnant

Kiedy Logan się obudził leżał nagi w swoim łóżku. Zauważył, że jest w otoczeniu trzech ładnych kobiet. Żałował, że nie pamiętał tamtej nocy, bo pewnie była ciekawa. Głowa go bolała, ale Henderson czasami lubił zaszaleć, więc by nie latać w jedną i drugą stronę miał tabletki na ból głowy przy łóżku. Chłopak ubrał dresy i białą koszulkę w serek. Poszedł do kuchni i zrobił sobie i jego trzem nowym znajomym kanapki. Miał nadzieję, że to nie były prostytutki, bo owszem, kasę miał, ale nie chciało mu się wydawać pieniędzy. Dziewczyny się obudziły, były trzema koleżankami. Pogadali godzinę z Hendersonem. Logan dowiedział się, że są z Bostonu, a do Los Angeles przyleciały na wakacje, by się rozerwać. Miło rozmawiali, ale nowo poznane dziewczyny musiały wracać do domu. Jedna z nich nawet zostawiła Loganowi swój numer telefonu. On oczywiście go zapisał w komórce, przy okazji sprawdził, czy nie ma jakiś żenujących lub upokarzających filmików z wczorajszej nocy. Był tylko filmik, na którym on i jakiś koleś wymiotowali, ale nic poza tym.

Logan błagał żeby nikt go nie odwiedzał tego dnia, bo mu się nie chciało z nikim rozmawiać, ale Pechowiec Brian nad nim czuwał. Przyszedł Carlos i Mia, wpuścił ich do środka. Niechętnie, ale wpuścił. Carlos już od progu wołał, o jakiejś wycieczce, podczas gdy Mia krzyczała za nim. Henderson był śpiący i bolała go głowa, ale ta dwójka nie chciała mu dać spokoju. Słuchał kłótni swoich przyjaciół i dopiero potem zrozumiał, o co chodzi. Carlos chciał pojechać na wycieczkę do Las Vegas, ale Mia mówiła, że to wycieczka dla emerytów. Latynos jednak jej nie słuchał i dalej mówił swoje. Pena był kiedyś ze swoim ojcem w Vegas, to znaczy Carlos przesiadywał całe dnie w pokoju hotelowym nie mogąc się nigdzie ruszyć, podczas gdy jego ojciec dobrze się bawił, a kiedy wracał pijany do hotelu robił Carlosowi awanturę o nic. Ale Carlos naprawdę chciał do Vegas. Mia nie wytrzymywała z nim psychicznie, a Logan tylko na to patrzył. Udało im się uciszyć Latynosa, który milczał, jak grób, kiedy Mia zaczynała macać Logana w okolicach sutków. Logan był zdziwiony, ale nie kwestionował, tylko się śmiał słysząc śmiech Mii. Ona miała bardzo specyficzny i niezapomniany śmiech. Niczym Niall Horan lub Walduś z Kiepskich. Po jakimś czasie Mia przestała macać Hendersona. Oboje skupili uwagę na Carlosa, który zagryzał wargę, by być cicho.
- Ulżyj sobie i gadaj. – Powiedziała Mia.
- Będę miał synka! – Krzyknął szczęśliwy Carlos. Niebieskowłosa dziewczyna zaczęła się zastanawiać czy Carlos wie, co to prezerwatywa, a Logan zastanawiał się czy Carlos wie, że niepotrzebnie zrobił sobie kolejne dziecko.
- Zabezpieczaj się, człowieku. – Odezwał się Logan. Carlos spojrzał na niego z niezrozumieniem.
- Ale ja nie jestem w ciąży… - Powiedział, a potem do niego doszły te słowa. – Tfu! To znaczy ja nie mam dziewczyny w ciąży!
- To, jakim cudem będziesz miał synka? -
- Walczę o prawa rodzicielskie nad Dannym i do tej pory sąd jest po mojej stronie. – Powiedział Carlos, ale kiedy zobaczył miny swoich znajomych, którzy nie wierzyli, że sąd w Kalifornii go popiera powiedział resztę. – Przekupiłem sędzię. – Logan i Mia uznali to za bardzo prawdopodobne, bo żaden debil za darmo nie dałby Carlosowi praw rodzicielskich. Kiedy Daniel miał pół roku Carlos kupił mu łamiszczękę, która malcowi nie mieściła się nawet w buzi. Na szczęście dla Danny’ego i Carlosa w porę zjawiła się tam April, która opierniczyła Latynosa.

April, James, Kendall i Bella siedzieli w mieszkaniu Jamesa. Z racji, że Kendall kupił nową grę, a ktoś przez „przypadek” rozwalił mu młotkiem konsolę, trzeba było zagrać u Jamesa. Była to druga część gry o Miley Cyrus, „Wrecking Ball II” tym razem można było grać grupowo. Kiedy grała jedna osoba miała jednego przeciwnika, kiedy były dwie, grały przeciwko sobie lub razem, ale przeciwko systemowi, kiedy trzy dwie były razem przeciwko jednej i systemowi, a kiedy cztery były dwie drużyny. A ich było czterech. A składów brak.
- Może płeć piękna kontra płeć brzydka? – Zaproponowała April, bawiąc się swoim padem.
- Ale Kendall nie może być sam w drużynie! – Oburzył się James, który nie do końca zrozumiał, co to płeć piękna i płeć brzydka.
- Przyznajesz się, że jesteś kobietą? – Zapytał Schmidt, śmiejąc się z wypowiedzi Jamesa.
- Nie, po prostu ja jestem przystojny, a ty mi zazdrościsz.
- James, płeć piękna to kobiety, a płeć brzydka to faceci… - Powiedziała Bella załamując się Maslowem.
- Czemu to wy macie być te piękne, co? Po to mnie bóg zesłał, bym udowodnił wam, że faceci są przystojniejsi od kobiet. – Powiedział dumnie, jakby wygłaszał mowę przed całą ludnością Stanów Zjednoczonych. Spojrzał potem na Schmidta i jeszcze dodał. – Ale Kendall wszystko psuje. – Dziewczyny zaczęły się śmiać, James oberwał od Kendalla w oko i zaczęli grać. Najwięcej punktów uzyskała April i Bella, które punkty później wymieniły na Twerk-Bonusy, ulepszając swą kulę i bardziej rozwalając chłopaków, którzy byli blisko poddania się. Co ciekawe, mimo oszustwa i tak byli na straconej pozycji. Przepychali się na kanapie, by rozproszyć swoje koleżanki, ale wszystko na nic. Dziesięć Twerk-Bonusów i osiem punktów zdecydowanie przeważało nad dwoma nędznymi punktami. April dbała o prędkość i siłę kuli zaś Bella o rozmach, a u chłopaków James dbał o to by Kendallowi się nie udało mimo tego, że byli razem w drużynie, a Kendall dbał o to, by jak najczęściej wyzwać Jamesa od debili. Na tym polegała przyjaźń. Po tym, jak dziewczyny wygrały cztery razy, a chłopacy nadal nalegali na dogrywkę, bo dla nich cztery do jednego było jak remis, zamówili pizzę. Pizza była wegetariańska, ale z szynką, mięsem z gyrosa, peperoni, salami i kurczakiem, jednak nadal wegetariańska.


By nie siedzieć cały dzień w domu Kendall, Bella, April i James wykorzystali okazję i wyszli na miasto. Przechodząc obok spożywczego, Bella spotkała swojego ojca. Córeczka tatusia, jak to córeczka tatusia się stęskniła mimo tego że widziała go kilka godzin wcześniej. Bella chciała od niego wziąć „trochę” pieniędzy, więc musieli do niego wszyscy podejść, skoro szli grupą. Ani Kendall, ani James nie mieli miłego nastawienia do pana Evansa, April ledwo go znała, więc nie oceniała. Mężczyzna miał tylko jedno dziecko i dwójkę przybranych z poprzednich związków jego żony, ale tylko jego rodzona córka była dla niego światem. Przytulił swoją córkę, patrząc mrożącym krew w żyłach wzrokiem na dwóch kawalerów przed nim. Jego wzrok był niczym słoneczka z Teletubbies, potrafił zajrzeć w głąb duszy. To było coś strasznego. Ten człowiek mógłby być nieraz karany za groźby, znęcanie się psychiczne i fizyczne nad innymi, ale każdy, kto doświadczył jego prawdziwości się bał nawet odezwać, więc James i Kendall stracili język w ustach. Chcieli, żeby pan Evans dał tylko pieniądze Belli i zniknął. Facet potem przywitał się z April i zagadał się z córką i jej przyjaciółką, ignorując Schmidta i Maslowa. Czasami patrzył na nich swoim krwiożerczym wzrokiem. Na szczęście dla reszty świata, normalnie był bardzo miłym, kochającym swoją rodzinę mężczyzną w średnim wieku. W końcu pan Evans sobie poszedł. Na April wywarł dobre wrażenie, ale ona wiedziała, że coś z nim nie było do końca w porządku. Po tym dziwnym spotkaniu, czwórka bohaterów udała się nad jeziorko za miastem. Dokładnie tam, gdzie Mia była ignorowana przez Carlosa, bo on grał w głupie gry na telefonie. Najpierw w to miejsce przychodzili tylko chłopcy, bo odkryli je, kiedy mieli pięć lat, więc nie znali jeszcze Mii, Belli na świecie nie było, a April mieszkała w Bostonie. Dlaczego czterech chłopców w wieku od pięciu do sześciu lat chodzili za takie wielkie miasto, jakim jest Los Angeles? Bo lubili. Piłka i pompka nadal leżały pod drzewem. Znowu James miał problem przeciwko składom w siatkówce. On był piękny i nie rozumiał, czemu nazywają go płcią brzydką. Chłopak wymyślił, więc trzecią płeć dla przystojnych mężczyzn…

^*^
Kto nienawidzi Maja? Bo ja tak >.< Sprawdziany, nadrabianie, powtórki, więcej godzin nie jest dla mnie :P Czuję się dziwnie, dodając w piątek, ale w zeszłym tygodniu w ogóle rozdziału nie było. Powróciła Miley z drugą częścią swojej gry! Kto się cieszy? Ten rozdział nie był śmieszny, więc nie zdziwię się, kiedy ktoś to napisze.
Miłego weekendu xx

niedziela, 10 maja 2015

Rozdział 16 - Are you retarded?

Carlos wrócił do swojego ulubionego zajęcia. Grał na telefonie przez cały dzień. Wstał o godzinie szóstej rano i do godziny osiemnastej grał w Crossy Road. Żeby nie było, że cały dzień spędził w domu to grał w parku. Byłby w parku dłużej, gdyby nie głupi facet ze swoim bachorem zaczęli się wykłócać, żeby Latynos zszedł ze zjeżdżalni i pozwolił dzieciom się bawić. Latynos był przeciwko temu, bo wszystkie ławki były zajęte. I nie obchodziło go to, że o siódmej rano mógł sobie znaleźć miejsce, kiedy nikogo nie było. Zjeżdżalnia była jego. Carlos nawet znał tego faceta i dzieciaka. Malec chodził z Dannym do przedszkola, a z facetem się pokłócił o zajmowanie miejsca na parkingu. Pena ustąpił i zszedł ze zjeżdżalni, ale powiedział dzieciakowi kilka rzeczy, a malec się rozpłakał. Zadowolony Latynos wrócił do domu i od razu zaczął dzwonić jego telefon. Była to Katherine. Carlos za cholerę nie wiedział, czego ona chce od niego, ale odebrał.
- Czego ode mnie chcesz? – Powiedział od razu, kiedy przyłożył słuchawkę do ucha.
- Dzwonił do mnie pan Robinson. Dlaczego straszysz dzieci?! Przez ciebie Daniel nie będzie miał przyjaciół. – Kobieta była wstrząśnięta. Carlos przewrócił oczami.
- Przeze mnie? To ty go wyprowadzasz na spacer na smyczy i robisz z niego jakieś dziwne dziecko! I nie moja wina, że ojciec tamtego bachora się ze mną kłócił. Gdyby tego nie robił sprawy by nie było. Nawet nie wiem, czemu do mnie dzwonisz, psycholko. To tylko głupi bachor, któremu powiedziałem, że jutro znajdzie w kuchni dwa martwe ciała swoich rodziców.
- Dzwonię, bo to może wpłynąć na moją, Steve’a i Daniela reputację. A tobie mogę zabronić kontaktów z Danielem, jeśli cały czas tak się odnosisz w stosunku do dzieci.
- Po pierwsze, przestań ciągle mówić Daniel, to jest Danny. Po drugie, gdzieś mam waszą reputacje, po trzecie, nie możesz mi zabronić kontaktu z dzieckiem, po czwarte lepiej obdzwoń wszystkich w kraju, by powiedzieć, że wystraszyłem gówniarza i po piąte, nara. – Latynos się rozłączył. Zmienił nazwę kontaktu z „Katherine” na „Psycholka”. Miał gdzieś, co ona mówiła. Nie mogła mu nic zrobić. A on mógł zabrać jej dziecko, przecież liczy się tylko szczęście dziecka, a gdyby Danny miał wybierać pomiędzy rodzicami bez zastanowienia wybrałby Carlosa.

Kiedy April wróciła do domu i zobaczyła wybitą szybę oraz karteczkę „Okna nie wybiła Mia”. Zaczęła się zastanawiać, kto to zrobił. Mię od razu wykluczyła, bo przecież na karteczce pisało, że to nie ona. Carlosa też wykluczyła, bo widziała go w parku na zjeżdżalni. Jamesa też, bo pojechał po Logana, więc Logana też można było wykluczyć. Został tylko Kendall i Bella. No, ale Kendall rozwalił już szybę u Carlosa. Chociaż mógł rozwalić jeszcze drugą. W każdym razie, April rozpoczęła śledztwo. Zaprosiła do siebie panią Evans i pana Schmidta. Oboje mówili, że to nie oni.
- Dlaczego nie przepytujesz innych, tylko nas? – Zapytała Bella.
- Bo inni mają alibi. James pojechał wpłacić kaucję za Logana, Carlosa widziałam w parku i był tam cały dzień, a Mia zostawiła karteczkę. – Wytłumaczyła blondynka. Kendall i Bella spojrzeli na siebie ze zdziwieniem.
- Jaką karteczkę? – Zapytał Schmidt. April wzięła karteczkę ze stolika i przeczytała im. Oboje złapali się za głowę.
- To jest pismo Mii. Musiała jakoś przynieść tą pieprzoną karteczkę, a skoro ty jesteś osobą, która zawsze zamyka drzwi i twoi starzy też to znaczy, że musiała wejść oknem. A jeśli okno zamknięte to wystarczy je wybić. Proste! - Bella się zdenerwowała.
- Skłamała tą karteczką? – April była zdziwiona. Nie wiedziała, że ludzie potrafią kłamać.
- Ty jesteś upośledzona? – Spytała Bella.
- Nie… Ale nie wiedziałam, że ktoś może kłamać.
- Mamy XXI wiek. Wszyscy kłamią. Nawet ja teraz kłamię, bo jeszcze są te cholerne bachory, co nie potrafią mówić. – Odezwał się Schmidt.
- Naprawdę?
- Nie, na niby.
Kendall i Bella wyszli z mieszkania rodziny Brown. April była strasznie zdziwiona i zmieszana. To było nie do pomyślenia, że ktoś kłamie lub zachowuje się nie kulturalnie.  Zadzwoniła do Mii. Okazało się, że to prawda.

Mia odwiedziła Jamesa wcześnie rano, opowiadając mu całą sytuację. Maslow wiedział, że musi być dobrym kumplem i pomóc swemu koledze. Wpłacił gówniane pięć tysięcy kaucji i dzięki niemu Logan wyszedł. Lecz zamiast wrócić do domów pojechali do studia gdzie kręcą wiadomości. James zgodził się tam pojechać tylko, dlatego że Logan miał jakimś sposobem zdobyć pieniądze. James był ciekawy, jak brunet to załatwi. Oszukali pracowników, że są umówieni na spotkanie z zarządcą tego wszystkiego. Ludzie pracujący tam okazali się tak głupi, że wpuścili dwóch gości ubranych w dresy, z czego jeden był przed chwilą w areszcie i wiedziała o tym cała Kalifornia, bo był w wiadomościach. Albo ci ludzie nie oglądali wiadomości. Chociaż to było głupie, pracować tam i nie oglądać wiadomości. To tak jakby ktoś pracował w firmie Nike i kupował koszulkę w firmie Adidas lub pracował w firmie Converse i kupował buty marki Vans. Henderson zażądał pieniędzy, bo nie wyrażał zgody na pokazywanie jego twarzy w telewizji. Facet go wyśmiał, ale wtedy Logan powiedział, że ich pozwie. Może i mieli tych swoich najlepszych prawników, ale Henderson miał Jamesa, który był jednym z najważniejszych ludzi w Kalifornii. Logan mówił Jamesowi, że powinien być drugim Christianem Greyem. Logan uzyskał dziesięć tysięcy dolarów. Pięć oddał Jamesowi, a o reszcie pieniędzy wolał nikomu nie mówić. Żyjemy w XXI wieku, tu jest pełno sępów.


^*^
Ja nie mam nic do powiedzenia w kwestii tego czegoś. Wstyd mi. I jeszcze przez cały maj będę dodawać nie regularnie, a potem 9 dniowa wycieczka i mnie nie będzie :( FUCK.
P.s. Zapraszam tych, co jeszcze nie czytali na drugi koganowy rozdział :)

czwartek, 30 kwietnia 2015

Rozdział 15 ~ Liar!

Carlos był świetny z lekcji historii. Lubił także historię i nauczyciela. Interesowały go postacie historyczne i wydarzenia. Szybko i łatwo spamiętywał daty, potrafił zdefiniować wszystkie słowa związane z historią, wyobrazić sobie ludzi żyjących w średniowieczu lub starożytności. Jednak w szkole dostawał „F”. Druga Wojna Światowa była jednym z jego ulubionych tematów, a z niego dostawał najgorsze oceny. Mimo iż zawsze ciągnęło go do odpowiedzenia na pytanie nauczyciela lub zaznaczenia poprawnej odpowiedzi na teście, odpowiadał źle i tak głupio, że cała klasa zanosiła się śmiechem. Nauczyciel wiedział, że Carlos zna odpowiedzi i zawsze czekał na moment, kiedy Latynos przestanie udawać głupa, ale to się nigdy nie stało. Carlosowi nie chodziło o to żeby zdenerwować nauczyciela lub wprawić całą klasę w śmiech. Mu chodziło o to, że nawet, kiedy by dostawał „A” jego życie by wyglądało tak samo i w przyszłości i tak byłby nikim. Carlos nie był jednak osobą, która nie jest ambitna i nie ma marzeń. On chciał być podróżnikiem w przyszłości i zwiedzić cały świat, poznać różne kultury panujące w innych krajach, zwyczaje i tradycje ludzi, ale był realistą i wiedział, że nic z tego nie będzie. Siedział właśnie na lekcji historii i patrzył się tępo w zegar. Nauczyciel opowiadał uczniom o tym, jak Europejczycy zniszczyli kulturę 

czwartek, 23 kwietnia 2015

Rozdział 14 ~ Hi brother!

James obudził się w południe z wielkim uśmiechem na twarzy. Uśmiech po chwili zgasł i na twarzy szatyna pojawił się smutek. James leżał w łóżku przytulając poduszkę i wspominając ostatni dzień. To był jeden z najlepszych dni, ale musiał oddać Pankracego Edmunda Nathaniela Ignacego Sławomira. Leżał tak z trzy godziny, zaczęła dochodzić godzina piętnasta i ktoś zapukał do drzwi. James nie odpowiedział i nie otworzył. Wspominał dalej Penisa. Jednak ktoś za drzwiami nie poddawał się i dalej dobijał się do drzwi. Bardzo nie chętnie podniósł się z łóżka. Spojrzał na siebie w lustrze. Wyglądał niczym chrząszcz* przejechany walcem dwadzieścia razy. Nie przejął się tym, bo uważał, że nadal jest bardzo przystojny. Otworzył drzwi i zobaczył Bellę z jakimś kolesiem u progu drzwi.
- Hej bracie! – Powiedziała brunetka, a James posłał jej zdziwione spojrzenie. Kiedy dziewczyna nadepnęła mu na stopę zrozumiał, że ma udawać.
- Hej. Gdzie byłaś?! Martwiłem się o ciebie! Miałaś mi pomóc, a ty zadajesz się z tym o tutaj! – Wskazał na zmieszanego chłopaka u progu drzwi. – Może i masz osiemnaście gównianych lat, ale nadal jesteś wstrętną gówniarą!
- Nie drzyj się na mnie! – Dziewczyna grała. Nie raz namawiała, któregoś ze znajomych, by pomógł jej się odczepić od jakiegoś natrętnego gościa. – Przykro mi Luis, ale sam widzisz jaką mam sytuację w domu. Cześć. – Zamknęła chłopakowi drzwi przed nosem, zanim tamten zdążył coś powiedzieć. James patrzył się na dziewczynę, czekając na wytłumaczenie sytuacji.
- Dałam numer gościowi, który wymieniał silnik w samochodzie ojca, jasne? – Fuknęła i pokierowała się do kuchni. Otworzyła lodówkę Jamesa i zaczęła wyciągać wszystko, co tam było.
- Co ty robisz? – Zapytał obserwując, jak jedzenie z lodówki wędruje na blat.
- Sprzątam. James? Czemu to jajko jest w maśle? – Odezwała się Bella, kiedy wyjmowała jajko z masła.
- Chciałem zobaczyć, czy kiedy wykluje się kurczak będzie cały z masła. – Wytłumaczył dumny z siebie chłopak. Po chwili poczuł ból w okolicach krocza. Złapał się w miejscu jego penisa i skulił się. – To za to, że jesteś taki głupi.
- Dzięki. – Pisnął dalej skupiając się na bólu. – Demon z ciebie, wiesz?
- Wiem. – Odpowiedziała Bella i powróciła do lodówki.
Mia weszła na schody przeciwpożarowe, by szybko dostać się do April. Zapukała w okno przyjaciółki, ale nikt lub nic jej nie odpowiedziało. Na szczęście miała kamyk w kieszeni i rzuciła nim w szybę. Kiedy znalazła się w pokoju blondynki nikogo tam nie było. Mia zaczęła szukać jej po całym mieszkaniu. Sprawdziła chyba wszędzie, ale nigdzie jej nie było. Nikogo tam nie było. Niebieskowłosa weszła do biura pana Browna i wyrwała karteczkę z notesu. Napisała tam tylko „Okna na pewno nie wybiła Mia” i zostawiła karteczkę na telewizorze. Po czym wymknęła się znów oknem. Miała powiedzieć April o tym, że Logan znów zrobił coś be. Mia musiała, więc zabrać się za to sama. Pojechała na posterunek policji. Nie była tam pierwszy raz, sama była karana, jej matka była, Logan, Carlos i Kendall byli…
- Dobry oficerze Franklin. – Przywitała się z siedzącym za biurkiem mężczyzną.
- Pani Mia Clarckson… Chodzi o pana Hendersona?
- Tak. – Mia tak naprawdę chciała już stamtąd iść, a potem zrobić Loganowi jesień średniowiecza.
- Został zatrzymany i siedzi w areszcie, prawdopodobnie będzie siedział. Skąd tacy ludzie się biorą? Pan Henderson napił się z butelki wody, a potem na mnie napluł, mówiąc, że słonie tak robią! Jeśli nie trafi do aresztu to pewnie na oddział psychiatryczny. – Powiedział oficer Franklin.
- A ile kosztowałaby kaucja, bo ten debil zapewne dostanie miesiąc, a będzie siedział rok za bójki. – Westchnęła Mia.
- Z pięć tysięcy. – Odpowiedział mężczyzna, a oczy Mii się rozszerzyły.
- Pięć tysięcy?! Czy pana do reszty pojebało?! Wie pan ile to kasy?! Się jebnij człowieku w głowę! – Mężczyzna siedział, jak wyryty. – Albo James zapłaci… - Mia przypomniała sobie, że w pewnym sensie James jest miliarderem i jednym z najważniejszych ludzi w Kalifornii. – Do widzenia i niech pan zasadzi kopa w dupę temu debilowi.

Carlitos znalazł album ze zdjęciami z lat 2011-2012. Usiadł wygodnie na fotelu i zaczął oglądać zdjęcia. Kiedy zauważył zdjęcie ze szpitala, na którym Latynos trzymał niemowlę na rękach uśmiechnął się. To był najszczęśliwszy dzień jego życia. Wtedy na świat przyszedł Daniel. To było takie urocze, małe, bezbronne niemowlę, które wyrosło na przebiegłego, chamskiego, wrednego, kłamliwego, paskudnego trzylatka. Ale Carlos nadal go kochał. Musiał, bo innego wyjścia nie było. Zastanawiał się kiedyś co by było, gdyby Danny się nie urodził. Według jego tezy zostałby mężem Katherine, z racji, że byłaby starą i fajną Katherine, która potem i tak zaszłaby w ciążę, a rozwód jest trudniejszy niż zerwanie, więc prawdopodobnie męczyłby się z nią do końca życia. Daniel był dobrą wpadką. Carlos przerwał wspominanie, kiedy usłyszał trzask drzwi.
- Carlos?! – Usłyszał głos Kendalla. – Lewis jest on-line, grasz? – Zapytał blondyn, kiedy zjawił się w salonie Latynosa.
- Jaki Lewis? – Zdziwił się Pena, obracając się w stronę przyjaciela.
- Ten od tej babki, co miała trzech synów; Lewisa, Louisa i Luisa i jedną córkę, Louise. – Wytłumaczył Schmidt.
- A! Ten Lewis. Wisi mi kasę. – Przypomniał sobie Carlos.
- Ty wiesz, że on Ci nigdy nie odda? – Zapytał Kendall, kiedy włączał konsolę do gier.
- To bardzo prawdopodobne. – Westchnął Latynos. Włączyli grę i połączyli się z Lewisem. Na ten niezwykły fart Carlosa i Kendalla, zabrakło prądu w okolicy i konsola zgasła.
- Kurwa! – Krzyknęli obaj i rzucili padami od PlayStation.
- Wiesz, co musimy teraz zrobić? – Zapytał Kendall, ale Carlos nie wiedział. – Modlić się o przywrócenie prądu.
Obaj klękli na kolana i zaczęli się żarliwie modlić, aż w końcu ich prośby zostały wysłuchane, a prąd został zwrócony. Całe mieszkanie Carlosa wypełniła radość i wrzawa. Chłopaki połączyli się z Lewisem i zaczęli grać w Battelfield 4. Carlos zaczął oszukiwać, więc Kendall się wkurzył i wyrzucił pada Carlosa przez okno, przez co kolejne okno ucierpiało tamtego dnia.


^*^
* Oczywiście, że nawiązanie do ZUA :)

Ostatni akapit na szybko, więc cienki wyszedł :P Miałam opublikować w niedzielę, ale cóż. Jest w czwartek :) Mam nadzieję, że to dobra wiadomość. Mogę Was zaprosić tutaj. Tak, założyłam nowego Bloga i jestem z siebie dumna. Od razu uprzedzam, że tam jest o Koganie, Jarlosie i Jomille :) Miłego piątku, kilkunastu ostatnich minut czwartku i weekendu :)

czwartek, 16 kwietnia 2015

Rozdział 13 ~ The childhood

Kendall zaczął się zastanawiać czy nie jest pechowcem. Było wiele powodów, dla których tak uważał. Od tego, że rozwalił pierwsze małżeństwo jego matki, po złamanie nogi w wieku ośmiu lat. Na domiar złego Carlos na niej usiadł. Lub, kiedy miał dziewięć lat, jego młodsza siostra pomalowała ściany w całym domu kredkami, a oberwało się jemu. Kiedyś też dodał swój miesiąc urodzenia do dnia i kiedy wyszło mu trzynaście, walnął głową o ścianę; krew leciała, ale dla matki była ważniejsza ściana. Jednak czasami miał ochotę przejść się do matki, ale nie żeby ją odwiedzić, tylko przypomnieć sobie dzieciństwo. Nie był tam chętnie widziany w przeciwieństwie do jego dwóch sióstr, które zawsze były aniołkami mamusi i córeczkami swoich ojców. Kendall uważał swoją matkę za dziwkę, jego starsza siostra była z pierwszego małżeństwa, ale kiedy matka Kendalla zaszła w nieplanowaną ciążę po pijackiej nocy w klubie, mąż zażądał rozwodu. Potem urodził się właśnie blondyn, nie był lubiany przez swoją matkę, która zabroniła mu też jakichkolwiek kontaktów z ojcem, którego nigdy nie poznał, jedynie znał jego imię i nazwisko. Raz w życiu miał okazję go poznać, ale tego nie zrobił, nie chciał czegoś znowu zepsuć. Ponoć ojciec blondyna jest szczęśliwym mężem i ojcem dwóch synów, a o trzecim nawet nie ma pojęcia. Kiedy Kendall miał cztery lata do jego życia wkroczyła kolejna osoba. Nienawidził swojego ojczyma i z wzajemnością. Jedyną dobrą rzeczą, którą zrobił to była młodsza siostra Kendalla, chociaż nie raz zdenerwowała blondyna.

czwartek, 9 kwietnia 2015

Rozdział 12 ~ But I've never seen it

Kolejny spokojny dzień w Los Angeles, jednak do czasu... Carlitos musiał się rozstać z synem, po którego przyjedzie Steve. Bella była tam razem z Peną, by go pilnować. Nikt nie chce żeby znowu był w więzieniu. Tak, Carlos był kiedyś za kratkami, kiedy miał dziewiętnaście lat wkradał się do domów i kradł biżuterię, DVD, telewizory lub coś tego typu. Nigdy nie żałował tego, co robił. Kiedy Latynos usłyszał dzwonek do drzwi, przeklął w duchu. Nienawidził Steve'a, bo zastępował mu ojca, a nikt nie chciałby być zastąpiony. Widząc, że Carlos nie ma zamiaru otwierać drzwi Bella musiała to zrobić za niego. Za drzwiami stał Steve. Steve znał przyjaciół Carlosa, ale głównie z widoku.
- Carlos! – Bella zaczęła go wołać. Uśmiechnęła się nerwowo do Steve’a, który wyglądał na trochę zniecierpliwionego.
- Poczekaj, zrzucam kamienie na srebrne BMW! – Na te słowa Steve wybałuszył oczy. To był jego samochód. 

czwartek, 2 kwietnia 2015

Rozdział 11 ~ Where have you met him?

Minęły trzy dni od telefonu. Logan miał się znów spotkać z rodziną lub jak to on nazywa "grupa ludzi, z którymi gadałem ostatnio dziewięć lat temu, jesteśmy spokrewnieni, mam ich w dupie". Trochę żelu we włosach i już wyglądały lepiej niż na codzień. Ubrał garnitur, chciał włożyć muszkę, by go matka nie poznała, ale była zbyt niewygodna. Ogolił się nawet! Logan spojrzał w lustro i nie mógł uwierzyć, że to on. Czekał na swoich przyjaciół, bo mieli pojechać razem. Pierwszy przyszedł Carlos z Dannym. Carlos miał na sobi Malec spojrzał na Logana i pokręcił głową.
- I tak jestem seksowniejszy. - Dzieciak mruknął. Logan pokazał mu tylko kciuk w górę. Daniel w garniturze i okularach przeciwsłonecznych miał prawo wyglądać lepiej od Hendersona, jak i bardziej uroczo. Carlos wiedział, że będzie musiał bronić syna albo mnóstwo ludzi, którzy tam będą zatulą go na śmierć. Bycie ojcem nie jest łatwe. W końcu przyszedł Kendall i James z Bellą i April pod ręką. Kiedy znudziło im się czekanie na Mię i właśnie wychodzili, dziewczyna wparowała do mieszkania Logana, jak opętana przez diabła zakonnica. Wszyscy byli elegancko ubrani, ale to nie znaczyło, że byli bogaci lub coś tego typu. Pojechali metrem. Jakaś pani zaczepiała Dannego, chłopiec na nią napluł i się baba odczepiła. W końcu dojechali. Biegli pod kaplicę, chociaż tak byli już spóźnieni. Wbiegli na

czwartek, 26 marca 2015

Rozdział 10 ~ Boys are stupid

Dwunastoletni Carlos obudził się wcześnie rano. Chłopak szybko się ubrał i zrobił sobie dwie kanapki do szkoły. Spakował kanapki do plecaka i pospiesznie wyszedł z domu, starając się nie obudzić ojca. Gdyby go obudził, chyba by nie dożył następnego dnia. Dochodziła godzina szósta rano, a Latynos nie miał gdzie się podziać. Z dolarem w kieszeni poszedł do najbliższego sklepu całodobowego. Kupił jeszcze picie i jakiegoś batonika, a potem pobiegł do Logana. Wiedział, że rodzice do Logana załatwiają jakieś sprawy i wstają wcześnie, więc nikogo nie obudzi. Nikt nie wiedział jakie to sprawy, nawet Logan znał tylko kawałek prawdy, ale nikt także nie ingerował w to. Carlos zapukał do drzwi i otworzyła mu matka Logana. Pena zawsze bał się rodziców jego znajomych, prócz matki Jamesa, ale jego przyjaciele też się bali swoich i pozostałych rodziców. Matka Logana miała zniszczoną skórę i podkrążone oczy, tata Logana miał tak samo. Wszyscy tłumaczyli to wiekiem, ale to nie mogło być to tym spowodowane, wiele kobiet i mężczyzn w ich wieku wyglądali bardziej przyzwoicie niż państwo Henderson. 
- Dzień dobry, jest Logan? – Zapytał Carlos, stojąc u progu drzwi.
- Jest, jeszcze śpi, ale i tak miałam go obudzić. Wejdź. – Powiedziała kobieta wpuszczając dwunastolatka do mieszkania. Carlos poczuł ten dziwny zapach panujący w tym domu.

niedziela, 22 marca 2015

Rozdział 9 ~ It wasn't funny

Dziś była noc filmowa, a tak w przybliżeniu noc horrorów. Danny był podekscytowany; jego matka nigdy mu nie pozwalałą oglądać filmów, które nie są na Mini-Mini. Ale on miał już trzy lata! Był już prawie dorosły. Ale Katherine i Steve uważali, że to jeszcze małe dziecko, zaś Carlos traktował Danny'ego, jak równego sobie. To był jeden z powodów, dlaczego Danny wolał ojca od matki. Dodatkowo Carlos nie mówił synowi co ma robić, a jak chłopiec popełniał błędy to Pena się tylko do niego uśmiechał i mówił, że nic się nie stało, zaś Katherine dyktowała mu kiedy wziąść oddech, a kiedy popełnił najmniejszy błąd dostawał opieprz życia. Carlos i Danny już siedzieli u Jamesa, u którego miałbyć wieczór. Reszty jeszcze nie było; zapewne Logan i Kendall grali w Call of Duty, Mia i April rozmawiały o byle czym, a Bella pewnie rozmawiała ze swoją przyrodnią siostrą na Skype. Carlos wykorzystał sytuację, że James zajął się rozmową z Dannym i Latynos zaczął grać w swoje głupie gry na telefonie. 
- Danny, gdybyś mógł wybrać jedną supermoc, co by to było? - Zapytał James, a malec chwilę się zastanawiał.

czwartek, 12 marca 2015

Rozdział 8 ~ If you die, I want your TV.

James wyszedł, jak najszybciej z domu. Spojrzał jeszcze na zegarek, przed wejściem do pojazdu. Znowu on będzie tym złym. Kiedy wszedł do auta, zaklął i spojrzał na wyświetlacz telefonu. Nie odebrał, tylko ruszył sprzed domu. Gdy był już przed miejscem spotkania, wybiegł z samochodu, jak opętany przez szatana ksiądz lub dzieciak bez internetu. Znowu jego telefon zaczął dzwonić i znowu nie odebrał, tylko wszedł do środka. Szukał rodziny w tym ogromnym pomieszczeniu pełnym stołów, krzeseł, stołów, ludzi i stołów. Tam było naprawdę dużo stołów. Szatyn rozglądał się i rozglądał, aż w końcu zobaczył swoją matkę rozmawiającą z jego bratem. James i jego brat nie mieli najlepszych kontaktów, a tak szczerze się po prostu nienawidzili. Tak, więc James wiedział, że ten wieczór zaliczy się do najgorszych. Podszedł do nich i przywitał się z każdym, w zamian za to usłyszał uwagę brata na temat spóźnialstwa. 
- Ciebie też miło widzieć, David. - James powiedział przez zaciśnięte zęby. Minęła minuta, a on już chciał stamtąd iść. - A gdzie pańska rodzina? - Szatyn zwrócił się do pana Browna.

czwartek, 5 marca 2015

Rozdział 7 ~ And you love...

Była niedziela, Kendall miał właśnie jeden z tych dni "Robię to co potrafię najlepiej, więc widzimy się w święta." i połowę dnia spędził na nic nie robieniu. Spał do szesnastej, bo tak; wstał z łóżka, chociaż mu się nie chciało; zamówił pizzę, a podczas zamawiania prawie zasnął; mrugał oczami, ale się zmęczył. Tak zazwyczaj to wyglądało i nikt tego nie kwestionował, bo po co? Siedział na kanapie i grał na konsoli w pierwszą lepszą grę, która była w napędzie urządzenia. Gdy usłyszał, że ktoś otwiera drzwi wejściowe i wchodzi do mieszkania zamknął oczy i policzył w myślach do trzech. 
- Won z mojego domu. - Mruknął po czym ugryzł kawałek pizzy.
- Bo co mi zrobisz? - Bella mu odpyskowała i przeszła do salonu.
- Wyrzucę cię stąd na zbity pysk. - Schmidt powiedział.
- Nadal jesteś na mnie zły? To twoja wina, ty na mnie krzyczałeś. - Dziewczyna zwaliła całą winę na niego.
- Rozwaliłaś moje auto! - Krzyknął na nią. - Jesteś debilką, idiotko!
- A ty idiotą, debilu! - Zaczęła się kłócić.
- A ty śpisz w szafie!*


czwartek, 26 lutego 2015

Rozdział 6 ~ She called me stupid?

April przewróciła oczami na wieść, że musi niedługo iść ze swoimi rodzicami i kimś tam jeszcze, ale po co pamiętać? Leżała na łóżku z laptopem na kolanach, przeglądając Facebook'a. Zaśmiała się widząc zdjęcie jej kolegi z przedszkola, nadal brzydki. Usłyszała pukanie do drzwi i spojrzała w tamtą stronę.
- Twoja koleżanka przyszła. - Powiedziała matka dziewczyny, a April zmarszczyła brwi, bo z nikim się nie umawiała.

- Okay. - Mruknęła, a do pokoju weszła Bella.
- Ratuj! - Krzyknęła brunetka rzucając się na łóżko ze śmiechem.
- Co jest? - Zapytała April patrząc na przyjaciółkę.

- Rozwaliłam samochód... - Wyznała, a blondynka strzeliła face plama.
- Czekaj... Ty nie masz samochodu, ani prawka. - April przypomniała sobie, jak to chłopaki próbowali nauczyć Belle jeździć.
- No, nie mam. 
- To, jak rozwaliłaś samochód? - Zapytała.
- Ech.... Po prostu patrz. - Odpowiedziała po czym skierowała głowę April ku górze, przekręcając ją trochę w prawo i świat zaczął się rozmywać.

niedziela, 22 lutego 2015

Rozdział 5 ~ Who's Justin Bieber?

 Sprzeczka pomiędzy płciami została zażegnana. Wszyscy sobie odpuścili, gdy doszło do nich co się dzieje z Carlosem; grał, grał i grał w głupie gry na telefonie. Myśleli i myśleli, jak zabrać mu to przeklęte małe urządzenie, ale nikomu nic nie przyszło do głowy. Nawet April udało się wyjść z domu tylko po to, by pogłówkować z resztą. Nadal pustka. Cała szóstka postanowiła więc użyć najprostszej metody. Poszli razem do mieszkania Carlosa, który siedział na kanapie i pykał w Snake’a. Dziewczyny obserwowały całą akcję; James i Logan trzymali latynosa, podczas gdy Kendall zabrał mu telefon.

czwartek, 12 lutego 2015

Rozdział 4 ~ I have to give it to someone

Kłótnia pomiędzy płcią piękną, a brzydką trwała nadal. Jak wszyscy wiedzą kłótnie czasami przeradzają się w wojny, tutaj też tak było. Pełna amunicja w torebce Mii, czapce Carlosa lub w kieszeniach Kendalla. Wszyscy byli gotowi, w każdej chwili na atak wroga, no może nie zupełnie... April zniknęła; Bella miała praktyki w salonie fryzjerskim; Mia była w Anglii; Logan nie wychodził z domu i do nikogo się nie odzywał; Kendall rano zwalczał kaca, a wieczorem załatwiał następnego; James wyjechał do rodziców w sprawach rodzinno-biznesowych; a Carlos ciągle pykał w tą głupią gierkę. 

Dochodziła już godzina trzecia rano, w tle było słychać całe Los Angeles, ale jednak na podwórku o tej godzinie było spokojnie, jeśli się nie wliczy śpiewającego hymn Hiszpanii* Kendalla. Chłopak siedział na ławeczce, obok piaskownicy, śpiewając i wybuchając co chwile śmiechem. Blondyn przyjrzał się bardziej krzakowi obok, który wydawał mu się

czwartek, 5 lutego 2015

Rozdział 3 ~ I have a date

Kolejny z przepięknych lipcowych poranków w Los Angeles, ptaszki śpiewają, słońce grzeje, wszystko idealne… No, prawie wszystko. Dzieci na dworze brak, z jednego domu słychać krzyki paniki, a inni siedzą przy technologii XXI wieku. Podwórko przy Jefferson Street i Varmington Road nigdy nie było spokojne, więc teraz też tak będzie, ludzie zamiast uciszyć sąsiadów, woleli oglądać śmieszne kotki na YouTubie, a wrzaski były coraz głośniejsze, wydobywały się z bramy 6b. Kendall, Logan i Bella znowu się pokłócili o jakąś głupotę, James z April, bo ta unika znajomych, a Mia z Carlosem, ponieważ Latynos nie widzi świata poza swoimi głupimi grami. Kłótnia przerodziła się w wojnę, bo April i Mia przyznawali rację Belli, Carlos Kendallowi, a James Loganowi, za to Carlos, Kendall i Logan przyznawali rację Jamesowi, a Mia i Bella April, no i jeszcze w związku z kłótnią pomiędzy Mią i Losem, dziewczyny wspierały Mię, a chłopaki Carlosa, bo ta gra, według ich świętego zdania była bardzo ważna. Dziewczyny postanowiły się do nich nie odzywać i nie pomagać im w domowych obowiązkach, a chłopaki sobie niezbyt radzili. 


czwartek, 29 stycznia 2015

Rozdział 2 ~ You're an asshole

Kendall obudził się z lekkim bólem głowy, słyszał krzyki i stęki z łazienki, ale nie przejął się tym, poszedł do kuchni po wodę. Wypił zawartość, a krzyki stawały się głośniejsze, był to Henderson.
- Jesteś strasznie mokra. - Usłyszał Schmidt i uśmiechnął się domyślając się co robi brunet. Postanowił jednak nie przerywać na razie Loganowi i ochrzanić go dopiero po skończonej zabawie. 
- Logan, on jest wielki! - Tym razem już mu nie było do śmiechu, mało co się nie zachłysnął wodą słysząc głos Belli. Zdenerwował się i tym razem bez zastanowienia wszedł do łazienki. Pomieszczenie było zalane, Logan i Bella byli cali mokrzy, z tą różnicą, że Henderson chichotał.
- Co tu się dzieje? - Spytał blondyn.
- Chcieliśmy zrobić pranie, ale wyszedł zza pralki wielki pająk, Bella się przestraszyła, straciła równowagę, odkręciła niechcący prysznic i jak go zakręcaliśmy, to nie udało nam się uniknąć wody. - Wytłumaczył Henderson, który dalej się śmiał z sytuacji.
- Logan, ty nie umiesz obsługiwać pralki i chciałeś zabrać się za pranie? - Spytał, a brunet przytakną. - Ehh... Dobra, załóżmy, że wam wierze. Co zamierzacie z tym bałaganem?

czwartek, 22 stycznia 2015

Rozdział 1 ~ Hey, Bell

Bella i Logan znali się już czternaście lat, mimo tego on wciąż uważał, że Bella jest dzieciakiem, chociaż oboje zachowywali się jak dzieci i tym sposobem nie raz udało im się dostać ochrzan od znajomych. Oczywiście Henderson dostawał mniejszy, bo "jest dorosły", a w oczach chłopaków Bella jest nadal tą dwunastoletnią dziewczyną, która robiła wszystko, by im zaimponować.
- Myślisz, że to dobry pomysł? - Spytał Logan, włażąc na parapet jednego z mieszkań na drugim piętrze, jednej z kamienic na osiedlu.
- Tak, złap się czegoś, bo spadniesz, dupku. - Ponagliła go dziewczyna, która stała jeszcze na dole i szykowała się do zaczęcia wspinaczki po budynku. Ludzie nawet nie zwracali uwagi na tą dwójkę, bo nawet gdyby przylecieli statkiem kosmicznym, to wszyscy uznaliby to za normalne.
- Nazwałaś mnie dupkiem pierwszy raz od dziesięciu minut, gratulacje. - Odparł sarkastycznie. W końcu udało mu się wejść na parapet, popchnął okno, by się otworzyło, ale się nie udało. Spróbował jeszcze raz, nadal nic. - Zamknięte. - Krzyknął do dziewczyny, która dopiero była tylko kilka centymetrów nad ziemią.

czwartek, 15 stycznia 2015

Prolog ~ We Are Young And Dumb

Są osoby, które przychodzą na chwile, odchodzą i szybko o nich zapominamy, ale są też takie, które przychodzą i odchodzą, zostawiając wielkie rany w sercu.
Istnieją też ludzie, którzy uczestniczą w naszym życiu, ale mają w nim jakąś mało ważną rolę, choćby nauczyciele, nie są ważni w naszym życiu, ale są w nim obecni.
No, i są też tacy, bez których nie wyobrażamy sobie życia.

niedziela, 11 stycznia 2015

Wyatt! :) Wprowadzenie ^_^

Witaj przybyszu!
Radzę Ci od razu spadać, jeśli jesteś tutaj przypadkiem, to może źle wpłynąć na Twoją psychikę!
Decydujesz się czytać dalej?
Niech Ci będzie, ale pamiętaj, że Cię uprzedzałam.
Nie wiem, czemu założyłam tego Bloga, chyba ze swojej własnej głupoty i tu się ona właśnie ujawni.
Żeby było jasne, ten blog to Wyatt i nie zamierzam (na razie) tego zmieniać :P Chyba zauważyliście, że bardzo często nazywam różne rzeczy? Na przykład ja nie mam poduszek, mam dusie :)
Jestem głupia ^_^
Dobra, bo ja tutaj mam wprowadzić, wyjaśnić itp. itd. i te sre., a piszę o swojej głupocie (cicho, że Wyatt jest jej częścią).