wtorek, 1 września 2015

Rozdział 19 ~ Cause I know your secrets

To był pierwszy dzień, kiedy Carlos sprawował opiekę nad swoim pierworodnym. Nie pełną opiekę, bo w sądzie Kath wystąpiła ze swoją nieludzko długą przemową, o tym, jak odebranie dziecka wpływa na matkę, więc ona również miała przywileje rodzicielskie. Nie miał zielonego pojęcia, co zrobić z dzieckiem, więc wcisnął Danielowi telefon do ręki i zadowolony stwierdził, że po sprawie. I faktycznie było po sprawie przez godzinę, ale telefon się rozładował, w telewizji nic ciekawego, a dziecko głodne. Pena sprawdził wszystkie szafki i lodówkę. Nic prócz zupek chińskich, mrożonej pizzy, dwu litrową pepsi oraz dwóch butelek Bourbona nie znalazł.
- Pizza? Mama mówi, że to trujące i nie powinienem tego jeść. – Powiedział chłopiec, przypominając sobie, co Katherine mówiła o fast-foodach i mrożonkach.
- Nie słuchaj tej cholernej mamy, bo nie wiem, co ci zrobię. Pizza lub głodówka, wybieraj.
- Niech ci będzie, ale jeżeli mi nie zasmakuje to ugotujesz coś?
- Przypomnij mi, ile masz lat? – Zapytał Carlos, kiedy rozmrażał pizzę w mikrofalówce.
- Za dwa tygodnie cztery.
- Psychicznie, nie fizycznie.
- Coś około ośmiu… dziesięciu?

czwartek, 28 maja 2015

Rozdział 18 ~ I thought someone stupid but you didn't it

James trzasnął sobie nową furę. Piękne, nowe Bugatti Veyron, o którym marzył przez ostatnie kilka dni. Kupił je zaraz po swoich urodzinach, o których wszyscy zapomnieli. Zapomnieli i Jamesowi było smutno, kupił sobie auto warte majątek i od razu poczuł się lepiej. Autem pojechał do rodziców. Tak szczerze to pojechał do brata, by przechwalać się swoim nowym nabytkiem. Z Davidem rywalizował odkąd tylko David nauczył się mówić. Najpierw chodziło o zabawki. Ogromne kolekcje zabawkowych autek, klocków Lego i żołnierzyków przez lata gromadziły się w ich pokojach, byleby mieć więcej od rodzeństwa. I tak wszystko wylądowało na strychu. Z racji, że James starszy od swego brata był o pięć lat, wyrósł z zabawek, kiedy David nadal się bawił. Zawsze przyjaźnił się z Loganem, Kendallem i Carlosem, potem dołączyła do nich Bella i Mia, a na końcu April, więc David zazdrościł bratu przyjaciół. Potem James sobie odpuścił, ale David dalej uczestniczył w tej grze i chciał być najlepszy. Zdobywał najlepsze oceny w szkole, a zachowanie miał zawsze wzorowe. Rodzice byli dumni ze swojego najmłodszego syna, ale Jamesowi na szkole nie zależało. Mimo, iż szatyn nie miał najlepszych kontaktów z ojcem to firma miała przejść i tak na niego. Gdyby Edmund Maslow wydziedziczyłby syna, ludzie zaczęliby gadać, a ta rodzina by tego nie utrzymała.

piątek, 22 maja 2015

Rozdział 17 ~ But I'm not pregnant

Kiedy Logan się obudził leżał nagi w swoim łóżku. Zauważył, że jest w otoczeniu trzech ładnych kobiet. Żałował, że nie pamiętał tamtej nocy, bo pewnie była ciekawa. Głowa go bolała, ale Henderson czasami lubił zaszaleć, więc by nie latać w jedną i drugą stronę miał tabletki na ból głowy przy łóżku. Chłopak ubrał dresy i białą koszulkę w serek. Poszedł do kuchni i zrobił sobie i jego trzem nowym znajomym kanapki. Miał nadzieję, że to nie były prostytutki, bo owszem, kasę miał, ale nie chciało mu się wydawać pieniędzy. Dziewczyny się obudziły, były trzema koleżankami. Pogadali godzinę z Hendersonem. Logan dowiedział się, że są z Bostonu, a do Los Angeles przyleciały na wakacje, by się rozerwać. Miło rozmawiali, ale nowo poznane dziewczyny musiały wracać do domu. Jedna z nich nawet zostawiła Loganowi swój numer telefonu. On oczywiście go zapisał w komórce, przy okazji sprawdził, czy nie ma jakiś żenujących lub upokarzających filmików z wczorajszej nocy. Był tylko filmik, na którym on i jakiś koleś wymiotowali, ale nic poza tym.

Logan błagał żeby nikt go nie odwiedzał tego dnia, bo mu się nie chciało z nikim rozmawiać, ale Pechowiec Brian nad nim czuwał. Przyszedł Carlos i Mia, wpuścił ich do środka. Niechętnie, ale wpuścił. Carlos już od progu wołał, o jakiejś wycieczce, podczas gdy Mia krzyczała za nim. Henderson był śpiący i bolała go głowa, ale ta dwójka nie chciała mu dać spokoju. Słuchał kłótni swoich przyjaciół i dopiero potem zrozumiał, o co chodzi. Carlos chciał pojechać na wycieczkę do Las Vegas, ale Mia mówiła, że to wycieczka dla emerytów. Latynos jednak jej nie słuchał i dalej mówił swoje. Pena był kiedyś ze swoim ojcem w Vegas, to znaczy Carlos przesiadywał całe dnie w pokoju hotelowym nie mogąc się nigdzie ruszyć, podczas gdy jego ojciec dobrze się bawił, a kiedy wracał pijany do hotelu robił Carlosowi awanturę o nic. Ale Carlos naprawdę chciał do Vegas. Mia nie wytrzymywała z nim psychicznie, a Logan tylko na to patrzył. Udało im się uciszyć Latynosa, który milczał, jak grób, kiedy Mia zaczynała macać Logana w okolicach sutków. Logan był zdziwiony, ale nie kwestionował, tylko się śmiał słysząc śmiech Mii. Ona miała bardzo specyficzny i niezapomniany śmiech. Niczym Niall Horan lub Walduś z Kiepskich. Po jakimś czasie Mia przestała macać Hendersona. Oboje skupili uwagę na Carlosa, który zagryzał wargę, by być cicho.
- Ulżyj sobie i gadaj. – Powiedziała Mia.
- Będę miał synka! – Krzyknął szczęśliwy Carlos. Niebieskowłosa dziewczyna zaczęła się zastanawiać czy Carlos wie, co to prezerwatywa, a Logan zastanawiał się czy Carlos wie, że niepotrzebnie zrobił sobie kolejne dziecko.
- Zabezpieczaj się, człowieku. – Odezwał się Logan. Carlos spojrzał na niego z niezrozumieniem.
- Ale ja nie jestem w ciąży… - Powiedział, a potem do niego doszły te słowa. – Tfu! To znaczy ja nie mam dziewczyny w ciąży!
- To, jakim cudem będziesz miał synka? -
- Walczę o prawa rodzicielskie nad Dannym i do tej pory sąd jest po mojej stronie. – Powiedział Carlos, ale kiedy zobaczył miny swoich znajomych, którzy nie wierzyli, że sąd w Kalifornii go popiera powiedział resztę. – Przekupiłem sędzię. – Logan i Mia uznali to za bardzo prawdopodobne, bo żaden debil za darmo nie dałby Carlosowi praw rodzicielskich. Kiedy Daniel miał pół roku Carlos kupił mu łamiszczękę, która malcowi nie mieściła się nawet w buzi. Na szczęście dla Danny’ego i Carlosa w porę zjawiła się tam April, która opierniczyła Latynosa.

April, James, Kendall i Bella siedzieli w mieszkaniu Jamesa. Z racji, że Kendall kupił nową grę, a ktoś przez „przypadek” rozwalił mu młotkiem konsolę, trzeba było zagrać u Jamesa. Była to druga część gry o Miley Cyrus, „Wrecking Ball II” tym razem można było grać grupowo. Kiedy grała jedna osoba miała jednego przeciwnika, kiedy były dwie, grały przeciwko sobie lub razem, ale przeciwko systemowi, kiedy trzy dwie były razem przeciwko jednej i systemowi, a kiedy cztery były dwie drużyny. A ich było czterech. A składów brak.
- Może płeć piękna kontra płeć brzydka? – Zaproponowała April, bawiąc się swoim padem.
- Ale Kendall nie może być sam w drużynie! – Oburzył się James, który nie do końca zrozumiał, co to płeć piękna i płeć brzydka.
- Przyznajesz się, że jesteś kobietą? – Zapytał Schmidt, śmiejąc się z wypowiedzi Jamesa.
- Nie, po prostu ja jestem przystojny, a ty mi zazdrościsz.
- James, płeć piękna to kobiety, a płeć brzydka to faceci… - Powiedziała Bella załamując się Maslowem.
- Czemu to wy macie być te piękne, co? Po to mnie bóg zesłał, bym udowodnił wam, że faceci są przystojniejsi od kobiet. – Powiedział dumnie, jakby wygłaszał mowę przed całą ludnością Stanów Zjednoczonych. Spojrzał potem na Schmidta i jeszcze dodał. – Ale Kendall wszystko psuje. – Dziewczyny zaczęły się śmiać, James oberwał od Kendalla w oko i zaczęli grać. Najwięcej punktów uzyskała April i Bella, które punkty później wymieniły na Twerk-Bonusy, ulepszając swą kulę i bardziej rozwalając chłopaków, którzy byli blisko poddania się. Co ciekawe, mimo oszustwa i tak byli na straconej pozycji. Przepychali się na kanapie, by rozproszyć swoje koleżanki, ale wszystko na nic. Dziesięć Twerk-Bonusów i osiem punktów zdecydowanie przeważało nad dwoma nędznymi punktami. April dbała o prędkość i siłę kuli zaś Bella o rozmach, a u chłopaków James dbał o to by Kendallowi się nie udało mimo tego, że byli razem w drużynie, a Kendall dbał o to, by jak najczęściej wyzwać Jamesa od debili. Na tym polegała przyjaźń. Po tym, jak dziewczyny wygrały cztery razy, a chłopacy nadal nalegali na dogrywkę, bo dla nich cztery do jednego było jak remis, zamówili pizzę. Pizza była wegetariańska, ale z szynką, mięsem z gyrosa, peperoni, salami i kurczakiem, jednak nadal wegetariańska.


By nie siedzieć cały dzień w domu Kendall, Bella, April i James wykorzystali okazję i wyszli na miasto. Przechodząc obok spożywczego, Bella spotkała swojego ojca. Córeczka tatusia, jak to córeczka tatusia się stęskniła mimo tego że widziała go kilka godzin wcześniej. Bella chciała od niego wziąć „trochę” pieniędzy, więc musieli do niego wszyscy podejść, skoro szli grupą. Ani Kendall, ani James nie mieli miłego nastawienia do pana Evansa, April ledwo go znała, więc nie oceniała. Mężczyzna miał tylko jedno dziecko i dwójkę przybranych z poprzednich związków jego żony, ale tylko jego rodzona córka była dla niego światem. Przytulił swoją córkę, patrząc mrożącym krew w żyłach wzrokiem na dwóch kawalerów przed nim. Jego wzrok był niczym słoneczka z Teletubbies, potrafił zajrzeć w głąb duszy. To było coś strasznego. Ten człowiek mógłby być nieraz karany za groźby, znęcanie się psychiczne i fizyczne nad innymi, ale każdy, kto doświadczył jego prawdziwości się bał nawet odezwać, więc James i Kendall stracili język w ustach. Chcieli, żeby pan Evans dał tylko pieniądze Belli i zniknął. Facet potem przywitał się z April i zagadał się z córką i jej przyjaciółką, ignorując Schmidta i Maslowa. Czasami patrzył na nich swoim krwiożerczym wzrokiem. Na szczęście dla reszty świata, normalnie był bardzo miłym, kochającym swoją rodzinę mężczyzną w średnim wieku. W końcu pan Evans sobie poszedł. Na April wywarł dobre wrażenie, ale ona wiedziała, że coś z nim nie było do końca w porządku. Po tym dziwnym spotkaniu, czwórka bohaterów udała się nad jeziorko za miastem. Dokładnie tam, gdzie Mia była ignorowana przez Carlosa, bo on grał w głupie gry na telefonie. Najpierw w to miejsce przychodzili tylko chłopcy, bo odkryli je, kiedy mieli pięć lat, więc nie znali jeszcze Mii, Belli na świecie nie było, a April mieszkała w Bostonie. Dlaczego czterech chłopców w wieku od pięciu do sześciu lat chodzili za takie wielkie miasto, jakim jest Los Angeles? Bo lubili. Piłka i pompka nadal leżały pod drzewem. Znowu James miał problem przeciwko składom w siatkówce. On był piękny i nie rozumiał, czemu nazywają go płcią brzydką. Chłopak wymyślił, więc trzecią płeć dla przystojnych mężczyzn…

^*^
Kto nienawidzi Maja? Bo ja tak >.< Sprawdziany, nadrabianie, powtórki, więcej godzin nie jest dla mnie :P Czuję się dziwnie, dodając w piątek, ale w zeszłym tygodniu w ogóle rozdziału nie było. Powróciła Miley z drugą częścią swojej gry! Kto się cieszy? Ten rozdział nie był śmieszny, więc nie zdziwię się, kiedy ktoś to napisze.
Miłego weekendu xx

niedziela, 10 maja 2015

Rozdział 16 - Are you retarded?

Carlos wrócił do swojego ulubionego zajęcia. Grał na telefonie przez cały dzień. Wstał o godzinie szóstej rano i do godziny osiemnastej grał w Crossy Road. Żeby nie było, że cały dzień spędził w domu to grał w parku. Byłby w parku dłużej, gdyby nie głupi facet ze swoim bachorem zaczęli się wykłócać, żeby Latynos zszedł ze zjeżdżalni i pozwolił dzieciom się bawić. Latynos był przeciwko temu, bo wszystkie ławki były zajęte. I nie obchodziło go to, że o siódmej rano mógł sobie znaleźć miejsce, kiedy nikogo nie było. Zjeżdżalnia była jego. Carlos nawet znał tego faceta i dzieciaka. Malec chodził z Dannym do przedszkola, a z facetem się pokłócił o zajmowanie miejsca na parkingu. Pena ustąpił i zszedł ze zjeżdżalni, ale powiedział dzieciakowi kilka rzeczy, a malec się rozpłakał. Zadowolony Latynos wrócił do domu i od razu zaczął dzwonić jego telefon. Była to Katherine. Carlos za cholerę nie wiedział, czego ona chce od niego, ale odebrał.
- Czego ode mnie chcesz? – Powiedział od razu, kiedy przyłożył słuchawkę do ucha.
- Dzwonił do mnie pan Robinson. Dlaczego straszysz dzieci?! Przez ciebie Daniel nie będzie miał przyjaciół. – Kobieta była wstrząśnięta. Carlos przewrócił oczami.
- Przeze mnie? To ty go wyprowadzasz na spacer na smyczy i robisz z niego jakieś dziwne dziecko! I nie moja wina, że ojciec tamtego bachora się ze mną kłócił. Gdyby tego nie robił sprawy by nie było. Nawet nie wiem, czemu do mnie dzwonisz, psycholko. To tylko głupi bachor, któremu powiedziałem, że jutro znajdzie w kuchni dwa martwe ciała swoich rodziców.
- Dzwonię, bo to może wpłynąć na moją, Steve’a i Daniela reputację. A tobie mogę zabronić kontaktów z Danielem, jeśli cały czas tak się odnosisz w stosunku do dzieci.
- Po pierwsze, przestań ciągle mówić Daniel, to jest Danny. Po drugie, gdzieś mam waszą reputacje, po trzecie, nie możesz mi zabronić kontaktu z dzieckiem, po czwarte lepiej obdzwoń wszystkich w kraju, by powiedzieć, że wystraszyłem gówniarza i po piąte, nara. – Latynos się rozłączył. Zmienił nazwę kontaktu z „Katherine” na „Psycholka”. Miał gdzieś, co ona mówiła. Nie mogła mu nic zrobić. A on mógł zabrać jej dziecko, przecież liczy się tylko szczęście dziecka, a gdyby Danny miał wybierać pomiędzy rodzicami bez zastanowienia wybrałby Carlosa.

Kiedy April wróciła do domu i zobaczyła wybitą szybę oraz karteczkę „Okna nie wybiła Mia”. Zaczęła się zastanawiać, kto to zrobił. Mię od razu wykluczyła, bo przecież na karteczce pisało, że to nie ona. Carlosa też wykluczyła, bo widziała go w parku na zjeżdżalni. Jamesa też, bo pojechał po Logana, więc Logana też można było wykluczyć. Został tylko Kendall i Bella. No, ale Kendall rozwalił już szybę u Carlosa. Chociaż mógł rozwalić jeszcze drugą. W każdym razie, April rozpoczęła śledztwo. Zaprosiła do siebie panią Evans i pana Schmidta. Oboje mówili, że to nie oni.
- Dlaczego nie przepytujesz innych, tylko nas? – Zapytała Bella.
- Bo inni mają alibi. James pojechał wpłacić kaucję za Logana, Carlosa widziałam w parku i był tam cały dzień, a Mia zostawiła karteczkę. – Wytłumaczyła blondynka. Kendall i Bella spojrzeli na siebie ze zdziwieniem.
- Jaką karteczkę? – Zapytał Schmidt. April wzięła karteczkę ze stolika i przeczytała im. Oboje złapali się za głowę.
- To jest pismo Mii. Musiała jakoś przynieść tą pieprzoną karteczkę, a skoro ty jesteś osobą, która zawsze zamyka drzwi i twoi starzy też to znaczy, że musiała wejść oknem. A jeśli okno zamknięte to wystarczy je wybić. Proste! - Bella się zdenerwowała.
- Skłamała tą karteczką? – April była zdziwiona. Nie wiedziała, że ludzie potrafią kłamać.
- Ty jesteś upośledzona? – Spytała Bella.
- Nie… Ale nie wiedziałam, że ktoś może kłamać.
- Mamy XXI wiek. Wszyscy kłamią. Nawet ja teraz kłamię, bo jeszcze są te cholerne bachory, co nie potrafią mówić. – Odezwał się Schmidt.
- Naprawdę?
- Nie, na niby.
Kendall i Bella wyszli z mieszkania rodziny Brown. April była strasznie zdziwiona i zmieszana. To było nie do pomyślenia, że ktoś kłamie lub zachowuje się nie kulturalnie.  Zadzwoniła do Mii. Okazało się, że to prawda.

Mia odwiedziła Jamesa wcześnie rano, opowiadając mu całą sytuację. Maslow wiedział, że musi być dobrym kumplem i pomóc swemu koledze. Wpłacił gówniane pięć tysięcy kaucji i dzięki niemu Logan wyszedł. Lecz zamiast wrócić do domów pojechali do studia gdzie kręcą wiadomości. James zgodził się tam pojechać tylko, dlatego że Logan miał jakimś sposobem zdobyć pieniądze. James był ciekawy, jak brunet to załatwi. Oszukali pracowników, że są umówieni na spotkanie z zarządcą tego wszystkiego. Ludzie pracujący tam okazali się tak głupi, że wpuścili dwóch gości ubranych w dresy, z czego jeden był przed chwilą w areszcie i wiedziała o tym cała Kalifornia, bo był w wiadomościach. Albo ci ludzie nie oglądali wiadomości. Chociaż to było głupie, pracować tam i nie oglądać wiadomości. To tak jakby ktoś pracował w firmie Nike i kupował koszulkę w firmie Adidas lub pracował w firmie Converse i kupował buty marki Vans. Henderson zażądał pieniędzy, bo nie wyrażał zgody na pokazywanie jego twarzy w telewizji. Facet go wyśmiał, ale wtedy Logan powiedział, że ich pozwie. Może i mieli tych swoich najlepszych prawników, ale Henderson miał Jamesa, który był jednym z najważniejszych ludzi w Kalifornii. Logan mówił Jamesowi, że powinien być drugim Christianem Greyem. Logan uzyskał dziesięć tysięcy dolarów. Pięć oddał Jamesowi, a o reszcie pieniędzy wolał nikomu nie mówić. Żyjemy w XXI wieku, tu jest pełno sępów.


^*^
Ja nie mam nic do powiedzenia w kwestii tego czegoś. Wstyd mi. I jeszcze przez cały maj będę dodawać nie regularnie, a potem 9 dniowa wycieczka i mnie nie będzie :( FUCK.
P.s. Zapraszam tych, co jeszcze nie czytali na drugi koganowy rozdział :)

czwartek, 30 kwietnia 2015

Rozdział 15 ~ Liar!

Carlos był świetny z lekcji historii. Lubił także historię i nauczyciela. Interesowały go postacie historyczne i wydarzenia. Szybko i łatwo spamiętywał daty, potrafił zdefiniować wszystkie słowa związane z historią, wyobrazić sobie ludzi żyjących w średniowieczu lub starożytności. Jednak w szkole dostawał „F”. Druga Wojna Światowa była jednym z jego ulubionych tematów, a z niego dostawał najgorsze oceny. Mimo iż zawsze ciągnęło go do odpowiedzenia na pytanie nauczyciela lub zaznaczenia poprawnej odpowiedzi na teście, odpowiadał źle i tak głupio, że cała klasa zanosiła się śmiechem. Nauczyciel wiedział, że Carlos zna odpowiedzi i zawsze czekał na moment, kiedy Latynos przestanie udawać głupa, ale to się nigdy nie stało. Carlosowi nie chodziło o to żeby zdenerwować nauczyciela lub wprawić całą klasę w śmiech. Mu chodziło o to, że nawet, kiedy by dostawał „A” jego życie by wyglądało tak samo i w przyszłości i tak byłby nikim. Carlos nie był jednak osobą, która nie jest ambitna i nie ma marzeń. On chciał być podróżnikiem w przyszłości i zwiedzić cały świat, poznać różne kultury panujące w innych krajach, zwyczaje i tradycje ludzi, ale był realistą i wiedział, że nic z tego nie będzie. Siedział właśnie na lekcji historii i patrzył się tępo w zegar. Nauczyciel opowiadał uczniom o tym, jak Europejczycy zniszczyli kulturę 

czwartek, 23 kwietnia 2015

Rozdział 14 ~ Hi brother!

James obudził się w południe z wielkim uśmiechem na twarzy. Uśmiech po chwili zgasł i na twarzy szatyna pojawił się smutek. James leżał w łóżku przytulając poduszkę i wspominając ostatni dzień. To był jeden z najlepszych dni, ale musiał oddać Pankracego Edmunda Nathaniela Ignacego Sławomira. Leżał tak z trzy godziny, zaczęła dochodzić godzina piętnasta i ktoś zapukał do drzwi. James nie odpowiedział i nie otworzył. Wspominał dalej Penisa. Jednak ktoś za drzwiami nie poddawał się i dalej dobijał się do drzwi. Bardzo nie chętnie podniósł się z łóżka. Spojrzał na siebie w lustrze. Wyglądał niczym chrząszcz* przejechany walcem dwadzieścia razy. Nie przejął się tym, bo uważał, że nadal jest bardzo przystojny. Otworzył drzwi i zobaczył Bellę z jakimś kolesiem u progu drzwi.
- Hej bracie! – Powiedziała brunetka, a James posłał jej zdziwione spojrzenie. Kiedy dziewczyna nadepnęła mu na stopę zrozumiał, że ma udawać.
- Hej. Gdzie byłaś?! Martwiłem się o ciebie! Miałaś mi pomóc, a ty zadajesz się z tym o tutaj! – Wskazał na zmieszanego chłopaka u progu drzwi. – Może i masz osiemnaście gównianych lat, ale nadal jesteś wstrętną gówniarą!
- Nie drzyj się na mnie! – Dziewczyna grała. Nie raz namawiała, któregoś ze znajomych, by pomógł jej się odczepić od jakiegoś natrętnego gościa. – Przykro mi Luis, ale sam widzisz jaką mam sytuację w domu. Cześć. – Zamknęła chłopakowi drzwi przed nosem, zanim tamten zdążył coś powiedzieć. James patrzył się na dziewczynę, czekając na wytłumaczenie sytuacji.
- Dałam numer gościowi, który wymieniał silnik w samochodzie ojca, jasne? – Fuknęła i pokierowała się do kuchni. Otworzyła lodówkę Jamesa i zaczęła wyciągać wszystko, co tam było.
- Co ty robisz? – Zapytał obserwując, jak jedzenie z lodówki wędruje na blat.
- Sprzątam. James? Czemu to jajko jest w maśle? – Odezwała się Bella, kiedy wyjmowała jajko z masła.
- Chciałem zobaczyć, czy kiedy wykluje się kurczak będzie cały z masła. – Wytłumaczył dumny z siebie chłopak. Po chwili poczuł ból w okolicach krocza. Złapał się w miejscu jego penisa i skulił się. – To za to, że jesteś taki głupi.
- Dzięki. – Pisnął dalej skupiając się na bólu. – Demon z ciebie, wiesz?
- Wiem. – Odpowiedziała Bella i powróciła do lodówki.
Mia weszła na schody przeciwpożarowe, by szybko dostać się do April. Zapukała w okno przyjaciółki, ale nikt lub nic jej nie odpowiedziało. Na szczęście miała kamyk w kieszeni i rzuciła nim w szybę. Kiedy znalazła się w pokoju blondynki nikogo tam nie było. Mia zaczęła szukać jej po całym mieszkaniu. Sprawdziła chyba wszędzie, ale nigdzie jej nie było. Nikogo tam nie było. Niebieskowłosa weszła do biura pana Browna i wyrwała karteczkę z notesu. Napisała tam tylko „Okna na pewno nie wybiła Mia” i zostawiła karteczkę na telewizorze. Po czym wymknęła się znów oknem. Miała powiedzieć April o tym, że Logan znów zrobił coś be. Mia musiała, więc zabrać się za to sama. Pojechała na posterunek policji. Nie była tam pierwszy raz, sama była karana, jej matka była, Logan, Carlos i Kendall byli…
- Dobry oficerze Franklin. – Przywitała się z siedzącym za biurkiem mężczyzną.
- Pani Mia Clarckson… Chodzi o pana Hendersona?
- Tak. – Mia tak naprawdę chciała już stamtąd iść, a potem zrobić Loganowi jesień średniowiecza.
- Został zatrzymany i siedzi w areszcie, prawdopodobnie będzie siedział. Skąd tacy ludzie się biorą? Pan Henderson napił się z butelki wody, a potem na mnie napluł, mówiąc, że słonie tak robią! Jeśli nie trafi do aresztu to pewnie na oddział psychiatryczny. – Powiedział oficer Franklin.
- A ile kosztowałaby kaucja, bo ten debil zapewne dostanie miesiąc, a będzie siedział rok za bójki. – Westchnęła Mia.
- Z pięć tysięcy. – Odpowiedział mężczyzna, a oczy Mii się rozszerzyły.
- Pięć tysięcy?! Czy pana do reszty pojebało?! Wie pan ile to kasy?! Się jebnij człowieku w głowę! – Mężczyzna siedział, jak wyryty. – Albo James zapłaci… - Mia przypomniała sobie, że w pewnym sensie James jest miliarderem i jednym z najważniejszych ludzi w Kalifornii. – Do widzenia i niech pan zasadzi kopa w dupę temu debilowi.

Carlitos znalazł album ze zdjęciami z lat 2011-2012. Usiadł wygodnie na fotelu i zaczął oglądać zdjęcia. Kiedy zauważył zdjęcie ze szpitala, na którym Latynos trzymał niemowlę na rękach uśmiechnął się. To był najszczęśliwszy dzień jego życia. Wtedy na świat przyszedł Daniel. To było takie urocze, małe, bezbronne niemowlę, które wyrosło na przebiegłego, chamskiego, wrednego, kłamliwego, paskudnego trzylatka. Ale Carlos nadal go kochał. Musiał, bo innego wyjścia nie było. Zastanawiał się kiedyś co by było, gdyby Danny się nie urodził. Według jego tezy zostałby mężem Katherine, z racji, że byłaby starą i fajną Katherine, która potem i tak zaszłaby w ciążę, a rozwód jest trudniejszy niż zerwanie, więc prawdopodobnie męczyłby się z nią do końca życia. Daniel był dobrą wpadką. Carlos przerwał wspominanie, kiedy usłyszał trzask drzwi.
- Carlos?! – Usłyszał głos Kendalla. – Lewis jest on-line, grasz? – Zapytał blondyn, kiedy zjawił się w salonie Latynosa.
- Jaki Lewis? – Zdziwił się Pena, obracając się w stronę przyjaciela.
- Ten od tej babki, co miała trzech synów; Lewisa, Louisa i Luisa i jedną córkę, Louise. – Wytłumaczył Schmidt.
- A! Ten Lewis. Wisi mi kasę. – Przypomniał sobie Carlos.
- Ty wiesz, że on Ci nigdy nie odda? – Zapytał Kendall, kiedy włączał konsolę do gier.
- To bardzo prawdopodobne. – Westchnął Latynos. Włączyli grę i połączyli się z Lewisem. Na ten niezwykły fart Carlosa i Kendalla, zabrakło prądu w okolicy i konsola zgasła.
- Kurwa! – Krzyknęli obaj i rzucili padami od PlayStation.
- Wiesz, co musimy teraz zrobić? – Zapytał Kendall, ale Carlos nie wiedział. – Modlić się o przywrócenie prądu.
Obaj klękli na kolana i zaczęli się żarliwie modlić, aż w końcu ich prośby zostały wysłuchane, a prąd został zwrócony. Całe mieszkanie Carlosa wypełniła radość i wrzawa. Chłopaki połączyli się z Lewisem i zaczęli grać w Battelfield 4. Carlos zaczął oszukiwać, więc Kendall się wkurzył i wyrzucił pada Carlosa przez okno, przez co kolejne okno ucierpiało tamtego dnia.


^*^
* Oczywiście, że nawiązanie do ZUA :)

Ostatni akapit na szybko, więc cienki wyszedł :P Miałam opublikować w niedzielę, ale cóż. Jest w czwartek :) Mam nadzieję, że to dobra wiadomość. Mogę Was zaprosić tutaj. Tak, założyłam nowego Bloga i jestem z siebie dumna. Od razu uprzedzam, że tam jest o Koganie, Jarlosie i Jomille :) Miłego piątku, kilkunastu ostatnich minut czwartku i weekendu :)

czwartek, 16 kwietnia 2015

Rozdział 13 ~ The childhood

Kendall zaczął się zastanawiać czy nie jest pechowcem. Było wiele powodów, dla których tak uważał. Od tego, że rozwalił pierwsze małżeństwo jego matki, po złamanie nogi w wieku ośmiu lat. Na domiar złego Carlos na niej usiadł. Lub, kiedy miał dziewięć lat, jego młodsza siostra pomalowała ściany w całym domu kredkami, a oberwało się jemu. Kiedyś też dodał swój miesiąc urodzenia do dnia i kiedy wyszło mu trzynaście, walnął głową o ścianę; krew leciała, ale dla matki była ważniejsza ściana. Jednak czasami miał ochotę przejść się do matki, ale nie żeby ją odwiedzić, tylko przypomnieć sobie dzieciństwo. Nie był tam chętnie widziany w przeciwieństwie do jego dwóch sióstr, które zawsze były aniołkami mamusi i córeczkami swoich ojców. Kendall uważał swoją matkę za dziwkę, jego starsza siostra była z pierwszego małżeństwa, ale kiedy matka Kendalla zaszła w nieplanowaną ciążę po pijackiej nocy w klubie, mąż zażądał rozwodu. Potem urodził się właśnie blondyn, nie był lubiany przez swoją matkę, która zabroniła mu też jakichkolwiek kontaktów z ojcem, którego nigdy nie poznał, jedynie znał jego imię i nazwisko. Raz w życiu miał okazję go poznać, ale tego nie zrobił, nie chciał czegoś znowu zepsuć. Ponoć ojciec blondyna jest szczęśliwym mężem i ojcem dwóch synów, a o trzecim nawet nie ma pojęcia. Kiedy Kendall miał cztery lata do jego życia wkroczyła kolejna osoba. Nienawidził swojego ojczyma i z wzajemnością. Jedyną dobrą rzeczą, którą zrobił to była młodsza siostra Kendalla, chociaż nie raz zdenerwowała blondyna.