Minęły trzy dni od telefonu. Logan miał się znów spotkać z rodziną lub jak to on nazywa "grupa ludzi, z którymi gadałem ostatnio dziewięć lat temu, jesteśmy spokrewnieni, mam ich w dupie". Trochę żelu we włosach i już wyglądały lepiej niż na codzień. Ubrał garnitur, chciał włożyć muszkę, by go matka nie poznała, ale była zbyt niewygodna. Ogolił się nawet! Logan spojrzał w lustro i nie mógł uwierzyć, że to on. Czekał na swoich przyjaciół, bo mieli pojechać razem. Pierwszy przyszedł Carlos z Dannym. Carlos miał na sobi Malec spojrzał na Logana i pokręcił głową.
- I tak jestem seksowniejszy. - Dzieciak mruknął. Logan pokazał mu tylko kciuk w górę. Daniel w garniturze i okularach przeciwsłonecznych miał prawo wyglądać lepiej od Hendersona, jak i bardziej uroczo. Carlos wiedział, że będzie musiał bronić syna albo mnóstwo ludzi, którzy tam będą zatulą go na śmierć. Bycie ojcem nie jest łatwe. W końcu przyszedł Kendall i James z Bellą i April pod ręką. Kiedy znudziło im się czekanie na Mię i właśnie wychodzili, dziewczyna wparowała do mieszkania Logana, jak opętana przez diabła zakonnica. Wszyscy byli elegancko ubrani, ale to nie znaczyło, że byli bogaci lub coś tego typu. Pojechali metrem. Jakaś pani zaczepiała Dannego, chłopiec na nią napluł i się baba odczepiła. W końcu dojechali. Biegli pod kaplicę, chociaż tak byli już spóźnieni. Wbiegli na
środek kościółka, wszystkie oczy zwróciły uwagę na nich. Uśmiechnęli się głupio i zajęli swoje miejsca. Wszyscy zaczęli przysypiać, jednak jak to na pogrzebach bywa, wzięto trumnę i cały kościół podniósł swoje leniwe tyłki. W drodze do miejsca pochówku, siódemka bohaterów opowiadała sobie żarty, a ludzie patrzyli na nich, jak na osoby bez serca. Nie ich wina, że chcą się zabawić. Nawet jeśli to był pogrzeb. Stojąc nad wielką dziurą, czekającą na trumnę w której są zwłoki i (nie) słuchając księdza, Carlos wpadł na pomysł.
- Dannego boli brzuch, więc my na was poczekamy w lodziarni na przeciwko. Bawcie się dobrze! - Powiedział Pena i zabrał syna do lodziarni. Latynos kupił sobie dwie gałki lodów, a malcowi nie kupił. Carlos wmawiał sobie, że jego kłamstwo jest prawdziwe i jego syna boli brzuch.
- Tato, przecież mnie tan brzuch nie boli. Też chcę loda. - Malec się oburzył.
- Niech ci Steve zrobi. - Latynos spojrzał na syna, który zrobił oczy szczeniaczka-żebraka i odpuścił. Kupił mu tego loda. Danny, jak to dziecko zaczął zadawać miliardy pytań.
Reszta nudziła się na pogrzebie. Patrzyli, jak opuszczają trumnę. Logan spojrzał na krzyż i się lekko zdziwił widząc "Matthew Henderson" był przekonany, że jego ojciec się nazywał David. W młodości był też przekonany, że ma psa i kiedy wrócił do domu rozpaczał, że jego pies uciekł, chociaż nigdy nie miał psa. W końcu ceremonia pogrzebowa się skończyła i mogli iść dołączyć do Carlosa i Dannego. Mieli problem ze znalezieniem lodziarni, ale jakoś sobie poradzili. Dosiedli się do Carlosa i Carlosa juniora. Malec dalej pytał "Dlaczego zebry mają paski?", "Jeśli zjem pestkę to wyrośnie mi drzewo w brzuchu?" lub "Czy sałata to tak naprawdę kapusta, przebrana za sałatę?". Odpowiadać na te pytania było ciężko, jednak starali się i doszli do wniosku, że pierwszym "czymś" na słońcu będzie słoń, a ludzie w stroju kurczaka założą własny naród i zmiotą z powierzchni ziemi.
- A dzieci to skąd się biorą? - Zapytał Danny. Nikt nie wiedział co powiedzieć.
- Eee.... Z kapusty! - Pierwsza odezwała się Bella.
- Od bociana! - Carlos powiedział zaraz za nią. Chłopiec spojrzał na nich ze zdziwieniem.
- Z fabryki. - Dołączyła się April.
- Przez seks... - Odpowiedział Kendall, a reszta (prócz Logana, który też chciał to powiedzieć) spojrzała na niego z politowaniem. Kto mówi trzyletniemu dziecku prawdę?
- Co to jest seks? - Zapytał Danny, James chciał przerwać temat, ale Logan mu się wciął.
- Jak dwoje ludzi się bardzo kocha lub po prostu chcą się zabawić na chwilę to...
- Nie uświadamiaj mojego syna! - Carlos się zdenerwował i przerwał Loganowi.
- Mi rodzice powiedzieli wszystko, kiedy byłem w jego wieku i widzisz na kogo wyrosłem? - Uniósł się z dumą Henderson.
- Logie, nie chcę być dla ciebie nie miła, ale zamknij się i siadaj na dupie. - Bella zareagowała.
- Co to jest ten seks?! - Daniel krzyknął, a wszyscy ludzie przechodzący obok lodziarni, jak i klienci spojrzeli na nich.
- Steve ci pokaże, teraz idziemy. - Latynos i mał Pena zaczęli się zzbierać, a za nimi reszta.
- Czekajcie.. - Powiedziała Bella, kiedy jej telefon zaczął dzwonić.
- Hallo?
- Cześć, to ja Mark. - Głos w telefonie się przedstawił. - Znalazłabyś czas w niedzielę?
- Jasne, może być o siódmej?
- A to nie za wcześnie?
- Chodziło mi o wieczór...
- Aaaa! Jak wieczorem, to dobrze. No, to do niedzieli.
- Do niedzieli. - Dziewczyna się rozłączyła. Spojrzała na Kendalla, Jamesa, Logana i Carlosa, którym się włączył "braterski alarm".
- Kim jest ten Mark?
- Czemu chce się spotkać w niedzielę?
- Gdzie go poznałaś?
- Dlaczego go nie znamy? - Bella wiedziała, że odstawią coś takiego.
- Poznała się z Markiem w MacDonaldzie, bo on tam pracuje, ledwo się znamy, bo gadaliśmy drugi raz w życiu, nie wiem po co chcecie poznawać gościa, którego poznałam w Mac'u!
- Czekaj, czekaj... - Zaczęła Mia. - Dałaś numer gościowi, który przyjmował od ciebie zamówienie w MacDonaldzie, czy co?
- No tak... Tak właśnie było. - Brunetka powiedziała, jakby to było codziennością. Wszyscy spojrzeli na nią z litością w oczach. - Ej, poznaję wielu fajnych ludzi dzięki rozdawaniu mojego numeru. A jak zdarzy się ktoś nachalny to wystarczy kupić nową kartę i tyle.
^*^
Dwie osóbki dołączyły do grona czytelników i mam zaciesz na urodziny... Które i tak spędzam sama, bo musiałam pojechać do babci na święta i dupa. Ale kogo to obchodzi?
POWSTAŁ BLOG O KOGANIE, ROZUMIECIE TO?! ROZUMIECIE TO?! :DDDDDDD Sama mam plany o takim blogu, ale jeszcze inny mam w planach... Nie podoba mi się ten rozdział, ale jest, jaki jest... Tera już wiecie o co chodzi z tym telefonem w rozdziale 9 :P Ja kończę pieprzyć głupoty i do czwartku!
- I tak jestem seksowniejszy. - Dzieciak mruknął. Logan pokazał mu tylko kciuk w górę. Daniel w garniturze i okularach przeciwsłonecznych miał prawo wyglądać lepiej od Hendersona, jak i bardziej uroczo. Carlos wiedział, że będzie musiał bronić syna albo mnóstwo ludzi, którzy tam będą zatulą go na śmierć. Bycie ojcem nie jest łatwe. W końcu przyszedł Kendall i James z Bellą i April pod ręką. Kiedy znudziło im się czekanie na Mię i właśnie wychodzili, dziewczyna wparowała do mieszkania Logana, jak opętana przez diabła zakonnica. Wszyscy byli elegancko ubrani, ale to nie znaczyło, że byli bogaci lub coś tego typu. Pojechali metrem. Jakaś pani zaczepiała Dannego, chłopiec na nią napluł i się baba odczepiła. W końcu dojechali. Biegli pod kaplicę, chociaż tak byli już spóźnieni. Wbiegli na
środek kościółka, wszystkie oczy zwróciły uwagę na nich. Uśmiechnęli się głupio i zajęli swoje miejsca. Wszyscy zaczęli przysypiać, jednak jak to na pogrzebach bywa, wzięto trumnę i cały kościół podniósł swoje leniwe tyłki. W drodze do miejsca pochówku, siódemka bohaterów opowiadała sobie żarty, a ludzie patrzyli na nich, jak na osoby bez serca. Nie ich wina, że chcą się zabawić. Nawet jeśli to był pogrzeb. Stojąc nad wielką dziurą, czekającą na trumnę w której są zwłoki i (nie) słuchając księdza, Carlos wpadł na pomysł.
- Dannego boli brzuch, więc my na was poczekamy w lodziarni na przeciwko. Bawcie się dobrze! - Powiedział Pena i zabrał syna do lodziarni. Latynos kupił sobie dwie gałki lodów, a malcowi nie kupił. Carlos wmawiał sobie, że jego kłamstwo jest prawdziwe i jego syna boli brzuch.
- Tato, przecież mnie tan brzuch nie boli. Też chcę loda. - Malec się oburzył.
- Niech ci Steve zrobi. - Latynos spojrzał na syna, który zrobił oczy szczeniaczka-żebraka i odpuścił. Kupił mu tego loda. Danny, jak to dziecko zaczął zadawać miliardy pytań.
Reszta nudziła się na pogrzebie. Patrzyli, jak opuszczają trumnę. Logan spojrzał na krzyż i się lekko zdziwił widząc "Matthew Henderson" był przekonany, że jego ojciec się nazywał David. W młodości był też przekonany, że ma psa i kiedy wrócił do domu rozpaczał, że jego pies uciekł, chociaż nigdy nie miał psa. W końcu ceremonia pogrzebowa się skończyła i mogli iść dołączyć do Carlosa i Dannego. Mieli problem ze znalezieniem lodziarni, ale jakoś sobie poradzili. Dosiedli się do Carlosa i Carlosa juniora. Malec dalej pytał "Dlaczego zebry mają paski?", "Jeśli zjem pestkę to wyrośnie mi drzewo w brzuchu?" lub "Czy sałata to tak naprawdę kapusta, przebrana za sałatę?". Odpowiadać na te pytania było ciężko, jednak starali się i doszli do wniosku, że pierwszym "czymś" na słońcu będzie słoń, a ludzie w stroju kurczaka założą własny naród i zmiotą z powierzchni ziemi.
- A dzieci to skąd się biorą? - Zapytał Danny. Nikt nie wiedział co powiedzieć.
- Eee.... Z kapusty! - Pierwsza odezwała się Bella.
- Od bociana! - Carlos powiedział zaraz za nią. Chłopiec spojrzał na nich ze zdziwieniem.
- Z fabryki. - Dołączyła się April.
- Przez seks... - Odpowiedział Kendall, a reszta (prócz Logana, który też chciał to powiedzieć) spojrzała na niego z politowaniem. Kto mówi trzyletniemu dziecku prawdę?
- Co to jest seks? - Zapytał Danny, James chciał przerwać temat, ale Logan mu się wciął.
- Jak dwoje ludzi się bardzo kocha lub po prostu chcą się zabawić na chwilę to...
- Nie uświadamiaj mojego syna! - Carlos się zdenerwował i przerwał Loganowi.
- Mi rodzice powiedzieli wszystko, kiedy byłem w jego wieku i widzisz na kogo wyrosłem? - Uniósł się z dumą Henderson.
- Logie, nie chcę być dla ciebie nie miła, ale zamknij się i siadaj na dupie. - Bella zareagowała.
- Co to jest ten seks?! - Daniel krzyknął, a wszyscy ludzie przechodzący obok lodziarni, jak i klienci spojrzeli na nich.
- Steve ci pokaże, teraz idziemy. - Latynos i mał Pena zaczęli się zzbierać, a za nimi reszta.
- Czekajcie.. - Powiedziała Bella, kiedy jej telefon zaczął dzwonić.
- Hallo?
- Cześć, to ja Mark. - Głos w telefonie się przedstawił. - Znalazłabyś czas w niedzielę?
- Jasne, może być o siódmej?
- A to nie za wcześnie?
- Chodziło mi o wieczór...
- Aaaa! Jak wieczorem, to dobrze. No, to do niedzieli.
- Do niedzieli. - Dziewczyna się rozłączyła. Spojrzała na Kendalla, Jamesa, Logana i Carlosa, którym się włączył "braterski alarm".
- Kim jest ten Mark?
- Czemu chce się spotkać w niedzielę?
- Gdzie go poznałaś?
- Dlaczego go nie znamy? - Bella wiedziała, że odstawią coś takiego.
- Poznała się z Markiem w MacDonaldzie, bo on tam pracuje, ledwo się znamy, bo gadaliśmy drugi raz w życiu, nie wiem po co chcecie poznawać gościa, którego poznałam w Mac'u!
- Czekaj, czekaj... - Zaczęła Mia. - Dałaś numer gościowi, który przyjmował od ciebie zamówienie w MacDonaldzie, czy co?
- No tak... Tak właśnie było. - Brunetka powiedziała, jakby to było codziennością. Wszyscy spojrzeli na nią z litością w oczach. - Ej, poznaję wielu fajnych ludzi dzięki rozdawaniu mojego numeru. A jak zdarzy się ktoś nachalny to wystarczy kupić nową kartę i tyle.
^*^
Dwie osóbki dołączyły do grona czytelników i mam zaciesz na urodziny... Które i tak spędzam sama, bo musiałam pojechać do babci na święta i dupa. Ale kogo to obchodzi?
POWSTAŁ BLOG O KOGANIE, ROZUMIECIE TO?! ROZUMIECIE TO?! :DDDDDDD Sama mam plany o takim blogu, ale jeszcze inny mam w planach... Nie podoba mi się ten rozdział, ale jest, jaki jest... Tera już wiecie o co chodzi z tym telefonem w rozdziale 9 :P Ja kończę pieprzyć głupoty i do czwartku!
Hahahah jak oni go uswiadamiają co to seks xD WYJE
OdpowiedzUsuńBraterski alarm hahaha taaa i ten stos nie wygodnych pytań (y)
No nieźle sie na tym pogrzebie zachowywali :/
Jak ja bym tak każdemu dawała nr to nie miała bym życia :/
Superancki rozdział i czekam na nexta ;)
The Unforgiven
Steve ci pokaże??? Jak Steve ma mu to niby pokazać? O boffe biedne dziecko. Z fabryki hahaha. ja rozumiem kapustę i bociana, ale z fabryką to ja pierwszy raz się spotykam. No i skromny Danny mówi, że przystojniejszy. Ten dzieciak rozbraja, ale sama takiego nie chciałabym mieć. Uff. Albo Carlos go zabrała do lodziarnia i mu lodów nie kupił. żal, ale kupił potem. NO i znowu Steve. ale w znaczeniu niech ci zrobi. Boże dlaczego namawiają do tego dziecko? Miałam skomciać w nocy, ale mi się przysnęło. Tak bardzo, że nastawiłam nieprzytomna potem budzuk, aby zdążyć na wykład na 8, ale nie zadzownił i jestem zła i siedzę w domu. Ale rozdział super :D
OdpowiedzUsuńNo właśnie. Jak ja mogłam. Happy Birthday jeśli nie kłamiesz, że masz urodziny :D
UsuńNie miałam pomysłu na rozdział, a już wcześniej chciałam coś takiego zrobić no i wpadłam na to uświadamianie, potem to dodałam zazdrość Carlosa o Steva i tak jakoś wyszło :D A urodziny mam. Ku mojemu zaskoczeniu dostałam życzenia od koleżanek z klasy, a to zaskoczenie, bo zawsze uważają, że mam uro 4 kwietnia...
UsuńBiedny mały Daniel. Nie chcą mu powiedzieć co to seks. I jeszcze Steve ma mu to pokazac i loda robić. Bosze... Współczucie dla tego malca ^^
OdpowiedzUsuńLogana uświadomili jak był mały albo se to uroił. Widać lubi mieć urojenia. Ale żeby imienia ojca nie pamiętać. Co za człek :D
Ależ oni są źliiii. Nawet na pogrzebie nie umieją się zachować ;p
Ach znajomości z Maca. Niektóre ekspedientki są ładne ale nie rozdają im swojego nr tel :D
Oni są MŁODZI I GŁUPI! Tak ! :)
Świetny rozdział Oczekuję kolejnego ^^
PS. Najlepsiejszego starucho (choć nie wiem ile liczysz sb wiosen) :*
Logana uświadomili, jak był mały i będzie o tym jakaś wzmianka :D Moja kuzynka jest ode mnie starsza o rok, liczę o jedną wiosnę mniej od niej :P
UsuńUbolewam nad Logan i jego pojęciem o rodzinie "Chciał założyć muszkę, bo go matka nie poznała" i niewiedza jak się nazywa jego ojciec utwierdza mnie w przekonaniu o tytułowej głupocie. I w ten oto sposób szacunek dla starszych poszedł się jebać.
OdpowiedzUsuńGwoździem programu są bez wątpienia pytania Danny'ego. Kiedy zeszło na tematykę dzieci. Kendall okazał się zbyt szczery i niestety trzeba było chłopaka uświadomić wcześniej. Właściwie prawie, a szkoda, ze Carlos nie dał Loganowi dokończyć.
Rozdział świetny! czekam na nn! Bywaj z Magnusem! Pozdrawiam!
PS: Ale że cieszyłaś się na ten wyjazd do babci?
O rodzinie Logana bd dużo, o rodzinach reszty bohaterów też. :P A wyjazd do babci nie jest jedną z moich ulubionych rzeczy :P
UsuńHaha! Jedno jest pewne Danny rozjebał system swoimi pytaniami. Ja też się kiedyś o to rodziców spytałam o oni mi powiedzieli, że z kapusty :/
OdpowiedzUsuńOdpowiedź Logana "Mi rodzice powiedzieli wszystko, kiedy byłem w jego wieku i widzisz na kogo wyrosłem?" też dowaliła, ta faktycznie Henderson wyrósł na godnego podziwu człowieka . Chyba w snach! Tak więc rozdział najzajebszczy, Loga nie lubi swojej rodzinki, Carlos nie chce kupić synkowi loda a o samym Dannym to już nie wspomnę XD
Mi mama nic nie mówiła, bo się sama dowiedziałam z simsów 2 :D
UsuńJeny ja zawsze sprawiałam, że umierali bo ciągle w sypialni siedzieli i robili malutkie simy :D Haha Simsy uczą lepiej niż rodzice czy nauczyciele ^^
UsuńJak zaczynałam grać to nie wiedziałam o co chodzi i mi simowie zmarli... Miałam potem lęk przed kosiarzem i nie wchodziłam w to miasto gdzie umarli przez 2 lata :D
UsuńHeh, ja za to uwielbiałam tego kosiarza. Potem jak nauczyłam się opiekować simami to byłam smutna bo Marian (ten kosiarz) do mnie nie przychodził :)
Usuńrozdział super, zastanawiam się jak Steve ma to pokazać, ale nie wnikam zbytnio haaha, ale ten dialog w lodziarni i tak przebija wszystko XD, nie ma to jak dać numer gościowi z Maca :), dzieci z fabryki, no super, czekam na next :)
OdpowiedzUsuń