czwartek, 29 stycznia 2015

Rozdział 2 ~ You're an asshole

Kendall obudził się z lekkim bólem głowy, słyszał krzyki i stęki z łazienki, ale nie przejął się tym, poszedł do kuchni po wodę. Wypił zawartość, a krzyki stawały się głośniejsze, był to Henderson.
- Jesteś strasznie mokra. - Usłyszał Schmidt i uśmiechnął się domyślając się co robi brunet. Postanowił jednak nie przerywać na razie Loganowi i ochrzanić go dopiero po skończonej zabawie. 
- Logan, on jest wielki! - Tym razem już mu nie było do śmiechu, mało co się nie zachłysnął wodą słysząc głos Belli. Zdenerwował się i tym razem bez zastanowienia wszedł do łazienki. Pomieszczenie było zalane, Logan i Bella byli cali mokrzy, z tą różnicą, że Henderson chichotał.
- Co tu się dzieje? - Spytał blondyn.
- Chcieliśmy zrobić pranie, ale wyszedł zza pralki wielki pająk, Bella się przestraszyła, straciła równowagę, odkręciła niechcący prysznic i jak go zakręcaliśmy, to nie udało nam się uniknąć wody. - Wytłumaczył Henderson, który dalej się śmiał z sytuacji.
- Logan, ty nie umiesz obsługiwać pralki i chciałeś zabrać się za pranie? - Spytał, a brunet przytakną. - Ehh... Dobra, załóżmy, że wam wierze. Co zamierzacie z tym bałaganem?
- No jak to co? Pająka już zabiłem, w ogóle skąd ty wziąłeś tarantule? - Brunet odpowiedział pytaniem na pytanie.
- Cezar żyje? - Padło kolejne pytanie.
- Teraz już nie, na szczęście... - Odparła dziewczyna, która się do tej pory nie odzywała. 
- To... Posprzątajcie tu. - Dodał Schmidt gestykulując rękami. - O właśnie! Wybiłem Ci okno w kuchni. - Zwrócił się do Logana. - A Tobie w sypialni. - Tym razem zwrócił się do Belli. Już miał wychodzić z łazienki, ale Henderson go zatrzymał.
- Stary, pożyczysz mi jakieś bokserki? - Spytał.
- No chyba na głowę upadłeś zakręcając ten prysznic.. 
Blondyn zostawił ich w spokoju i zaczął grać na playstation. Minęła prawie godzina, a Bella i Logan zaczęli grać z nim. Wybuchła kłótnia, ponieważ Bella oskarżyła Kendalla o oszukiwanie, a potem Kendall Logana za rozpraszanie i przepychanie się na kanapie. Nie skończyli gry i nie odezwali się do siebie, dopóki Schmidt nie wyrzucił pada przez okno.
- Ej! To był mój pad! - Oburzył się Logan.
- No właśnie... Był... Zabiłeś Cezara, to ja zabiłem tego pada. 

Świeciło słońce, puste niebo i zero wiatru, a na podwórku tylko jedna osoba. Latynos siedział pod drzewem i grał w Assassin's Creed, czekając na Mię, April, i Jamesa. 
- Hej Carlos! - Usłyszał krzyk Mii, idącej w jego kierunku.
- Cześć, gdzie reszta? - Spytał bez entuzjazmu i nawet nie obdarzył ją jednym spojrzeniem, był zbyt pochłonięty grą.
- April nie mogła przyjść, a James musiał odwiedzić rodziców. - Usprawiedliwiła znajomych.
- Szkoda... - Wzdychnął latynos. 
- Jest jakiś problem? - Zdziwiła się Mia.
- Nie, chodźmy.
Szli w ciszy, przez co droga im się wydłużała. Mia była zła na chłopaka, ponieważ zazwyczaj, gdy szli całą paczką lub większą częścią, żartowali, wygłupiali się i rozmawiali, a teraz gdy tylko Mia chciała coś powiedzieć Carlos zaczynał kaszleć lub przyśpieszać. Gdy w końcu doszli, Carlos wyciągnął telefon i zaczął grać w kolejną z jego głupich gier i zignorował poirytowaną już dziewczynę. Myślała, że zaraz odłoży ten telefon i się powygłupiają, pogadają lub coś zrobią, poszła nad brzeg stawu i zamoczyła nogi, czekając na Carlosa, ale minęło 5 minut, potem 10 minut, aż w końcu cała godzina. Latynos dalej grał. Dziewczyna znudziła się czekaniem na chłopaka. Mia miała dość, wstała i zobaczyła, że chłopak ciągle gra i siedzi nosem w telefonie.
- Mogłeś mi powiedzieć, że nie chcesz spędzać ze mną czasu. Jesteś dupkiem. - Powiedziała z wyrzutem, a Carlos spojrzał na nią pytająco i powrócił do gry, czym bardziej zdenerwował dziewczynę. Mia zabrała mu telefon i wyrzuciła gdzieś w trawę, walnęła chłopaka w twarz i zdenerwowana ruszyła ku domowi. Carlos zamiast pobiec do niej i ją przeprosić, zaczął szukać telefonu, by dokończyć siódmy poziom Tetrisa. Chłopak się zdenerwował, bo telefon wyłączył mu grę, a właśnie kończył ten poziom.

James postanowił częstotliwość odwiedzania rodziców od raz na rok zminimalizować do nigdy. Jego rodzice zaprosili połowę rodziny do siebie, oczywiście znienawidzoną przez Jamesa połowę. Miał ochotę popełnić samobójstwo, gdy ciotka Hazel zaczęła mu opowiadać o jej czteroletniej córce, w której odkryła już tyle talentów lub gdy jego kuzyn Frank, który wiecznie ma katar i pluje gdy mówi, rozmawiał z nim o kolekcji samochodzików. Podczas gdy każdy z rodziny opowiadał mu te "fascynujące" historie, on posyłał matce błagalne spojrzenie, ale ta tylko karciła go wzrokiem. Podczas gdy córka ciotki Hazel zaczęła śpiewać swoim "anielskim" głosem, Jamesa zaczęły boleć dodatkowo uszy od skrzeczenia dziecka. Był na skraju wytrzymałości, wolałby go torturowano na każdy możliwy sposób, niż musiałby dalej słuchać tych pisków i opowiadań wujów, ciotek, kuzynów, kuzynek i każdego kto tam był.
- Kurwa! Tego się nie da słuchać! Zamilcz dziecko, błagam! Moje uszy! - Wrzasnął w końcu James. Wolał im wszystko wygarnąć, niż dalej tego wysłuchiwać, bez uwagi na konsekwencje. - Leczcie się ludzie! Jak można mówić, że to jest anielski głos?! Jak można mówić, że wasze historie o tym, jak posadziliście małą roślinę są ciekawe?! Zlitujcie się! Tak, wuju, miałeś racje, twój syn zostanie kosmonautą! I wiesz to dlatego, że ma sześć miesięcy i mrugnął oczami, prawda?! A Miranda, przecież przez tą twoją niesamowicie śmieszną historię jak pomyliłaś godziny i zamiast nakarmić kota o czwartej, nakarmiłaś go o piątej, prawie się posikałem ze śmiechu! Ten mały kosmonauta opowiada śmieszniejsze historie, chociaż mówić nie umie! - Wszyscy patrzyli na niego ze złością i zdumieniem. Byli pewni, że ich historie są porywające, śmieszne i fascynujące. Każdy zaczął krzyczeć na Jamesa, prócz dwóch osób, samego Jamesa i jego dziadka, który był mu wdzięczny za to, co powiedział. Ludzie nawet nie zorientowali się, że szatyn najzwyczajniej wsiadł w auto i odjechał, a oni jak idioci zaczęli w końcu krzyczeć sami na siebie.
Po drodze do domu, James obiecał sobie, że już nigdy więcej nie odwiedzi rodziców i wątpił, że będą chcieli go jeszcze zaprosić. 

^^^
Czemu ostatnio wszyscy dedykują komuś rozdział? :D No, to Marlik i Marta speszyl for ju :D
Cóż... co ja mogę dodać? Wyszedł teledysk do Gold, a 01/26 Shots i banan mi nie schodzi z twarzy :D Nevermind... Miałam ochotę kogoś zabić w tym rozdziale, ale byłam potwornie wkurzona i wszyscy przeżyli :)
Szczęśliwego ostatniego tygodnia stycznia :D

8 komentarzy:

  1. Dzięki za dedyk, ale tak się zastanawiam czy nie pomyliłaś mnie z Chrisem, bo to on Tb dedykował. I jak to nikogo nie zabiłaś? A pająk? Cezar się nazywa? Kendall tak go nazwał? Czyli wiedział o jego ustnieniu i nic z tym nie zrobił? Sam powinien posprzątać a nie do Logana z japą. No ale początek... te teksty typu jesteś mokra albo, że duże... no miałam pewne wypaczenia, bo myślałam o wiadomo czym. To pewnie celowo. Nie dość, że erotyzm sięga nas w reklamach to jeszcze tu. Bynajmniej mnie. Super rozdział i dajesz nexta :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale Chris dostał dedyk u Marty :) Ten erotyzm był celowy :D Faktycznie, zapomniałam o pająku... Czyli jednak ktoś umarł :D

      Usuń
  2. "Kendall obudził się z lekkim bólem głowy, słyszał KRZYKI i STĘKI z łazienki" , "Jesteś strasznie mokra" , "Logan, on jest wielki". Trudno nie mieć wypaczeń, Marlik ;p Ej wgl Bunny to nie czujesz gdy rymujesz. Krzyki i stęki z łazienki. :D
    Rozdział super. Kendall jest taki drętwy.. Choć zabawna jest jego mściwość i spokój z jakim się do tego przyznaje ^^
    Carlos. Jego aż nie chce mi się komentować. Wychodzi z dziewczyną a zamiast zająć się nią to gra na telefonie. I to w co?! W tetris? Nie zdziwiłbym się gdyby snobistyczny Kendall w to ciorał ale Carlos?! Ten powalony człowieczek w tak mądrą grę ?! Chrystusie Jezusie! Co sie dzieje z tym człekiem?!
    A James. Nie dziwię sie że nie wytrzymał. Ja też bym wybuchł. Jego rodzina jest głupsza od niego a to przecież on jest głównym bohaterem i tytuł bloga nawiązuje m.in. do niego. :D
    Chyba się powtórzę ale świetny rozdział. To do następnego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. P.S. Imagine Dragons RZĄDZĄ! :D

      Usuń
    2. Prawda, trudno nie mieć wypaczeń :) A rodzina Jamesa nie jest głupia, tylko wkurzająca ;D

      Usuń
  3. Ostatnio mam dziwne jazdy na muzykę filmową. W tym tygodniu padło na "Pana i Panią Smith" i aż za bardzo wiem, co znaczy słowo "Assassin". Za to fajnie brzmi. Jest takie... syczące. Odnoszę wrażenie, że wszyscy tutaj mają coś nie teges z psychiką. Ja wiem, tak ma być... Marla, zrozum Kendalla. Cezar to był jego przyjaciel, nie ważne, ze był pająkiem... Na początku odniosłam wrażenie, że chodzi o przyrodzenie, a nie pająka... O tak, nie powinnam oglądać tego serialu. Odcinek od 12 lat = nie ma golizny. Odcinek od 16 lat = jest golizna. Może nawet i lepiej, że zrobili tylko dziesięć odcinków. A teraz kończę, bo mam jeszcze ostatni do obejrzenia. Rozdział świetny, czekam na nn! Pozdrawiam!
    PS. Ta Marta obok Marli, to ja, prawda? Czy jest jeszcze jakaś inna Marta? Rety, dzięki, strasznie mi miło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak oglądałam Pan i Pani Smith, prawie zasnęłam i wyłączyłam film na samym początku :D
      P.S. Tak, chodziło mi o Ciebie :)

      Usuń
    2. A mnie się ten film podobał. Owszem na początku nudny, ale pod koniec w mieszkaniu nieźle pojechali.

      Usuń