czwartek, 26 lutego 2015

Rozdział 6 ~ She called me stupid?

April przewróciła oczami na wieść, że musi niedługo iść ze swoimi rodzicami i kimś tam jeszcze, ale po co pamiętać? Leżała na łóżku z laptopem na kolanach, przeglądając Facebook'a. Zaśmiała się widząc zdjęcie jej kolegi z przedszkola, nadal brzydki. Usłyszała pukanie do drzwi i spojrzała w tamtą stronę.
- Twoja koleżanka przyszła. - Powiedziała matka dziewczyny, a April zmarszczyła brwi, bo z nikim się nie umawiała.

- Okay. - Mruknęła, a do pokoju weszła Bella.
- Ratuj! - Krzyknęła brunetka rzucając się na łóżko ze śmiechem.
- Co jest? - Zapytała April patrząc na przyjaciółkę.

- Rozwaliłam samochód... - Wyznała, a blondynka strzeliła face plama.
- Czekaj... Ty nie masz samochodu, ani prawka. - April przypomniała sobie, jak to chłopaki próbowali nauczyć Belle jeździć.
- No, nie mam. 
- To, jak rozwaliłaś samochód? - Zapytała.
- Ech.... Po prostu patrz. - Odpowiedziała po czym skierowała głowę April ku górze, przekręcając ją trochę w prawo i świat zaczął się rozmywać.


"Bella błagała cały dzień Kendalla, ale nadal otrzymywała tylko jedną, negatywną odpowiedź. Naprawdę jej zależało na prawo jazdy, miała już osiemnaście lat, a już dwa lata wcześniej wszystkie dziewczyny się jej chwaliły, że zdały.
- No proszę cię! Ostatnia szansa, jak powiesz znowu "nie" to będzie znaczyło, że się boisz. - Szantażowała blondyna, a ten spojrzał na nią z zażenowaniem.
- Ciebie się po prostu nie da tego nauczyć. Auto i ty to dwa różne światy. - Westchnął, a ta walnęła go w brzuch, aż się skulił. - Wiesz, że masz problemy z agresją? - Zapytał retorycznie.
- Da się mnie nauczyć. - Powiedziała pewna siebie.
- Ta, jasne... Próbowałem ja, próbował Logan, próbował James, próbował Carlos, Mia próbowała... Każdy do cholery próbował! - Uniósł się.
- Ale to było dawno. - Upierała się przy swoim.
- Dobra! Ale, jak mi rozwalisz auto to cię uduszę. - Uległ jej, po czterech godzinach jęków dziewczyny.
- O! Patrz, jaki ten facet ma śmieszny garnitur. - Bella zaczęła się śmiać, kiedy jeździli po parkingu, który zdaniem Kendalla był cholernym parkingiem. - Hej, jestem facetem w garniaku i mam dużo hajsów. - Zaczęła go udawać.
- Skup się na tym co robisz. - Polecił jej, a ta przewróciła oczami.
- Wyluzuj... Mogę go przejechać? - Spytała nadal myśląc o mężczyźnie w garniturze.
- Skup się na tym cholernym aucie! - Krzyknął na nią, kiedy ta próbowała wjechać w mężczyznę. Chłopak bał się o swoje życie, kiedy brunetka była za kółkiem; gwałtowne hamowanie lub ostre skręty na sam początek nauki nie były zbytnio bezpieczne.
- Nie krzycz na mnie! - Wrzasnęła, kompletnie nie zwracając uwagi na ludzi wychodzących i wchodzących do swoich samochodów, innych pojazdów lub otaczający ją świat.
- Słuchaj no, albo wyjdziemy z tego żywo i przystąpisz po raz czwarty do egzaminu, albo zginiemy w wypadku, albo.... - Nie dokończył, bo usłyszeli huk i wstrząs. Przed nimi była ściana garażu,  a przód samochodu był rozwalony. - Albo cię zabiję. - Skończył swoją wypowiedź, patrząc morderczym wzrokiem na niebieskooką osiemnastolatkę.
- Sorki? - Uśmiechnęła się głupio, uciekając z miejsca wydarzenia.

- Zabił cię? - Spytała April, a Bella spojrzała na nią błagając o litość.
- Przecież tu jestem. - Odpowiedziała, a wtedy do pokoju przyszedł ojciec April.
- Ja przyszedłem tylko powiedzieć cześć. - Uśmiechnął się do dziewczyn.
- Co tam? - Spytała go blondynka.
- Ktoś mnie dzisiaj chciał rozjechać, jak byłem na parkingu. Ludzie to są dziwni. - Pokręcił głową, wychodząc z pokoju, a obie dziewczyny popatrzyły na siebie wybuchając śmiechem.

Mia, Logan i James siedzieli u Carlosa w domu, próbując go uspokoić. Latynos był kłębkiem nerwów; problemem byli Katherine i Steve. Carlos nawet nie zauważył, kiedy Katherine stała się jego wrogiem, po prostu zaczęli się kłócić, jak to ludzie; zaś o Steve’a był po prostu zazdrosny. Kiedy Latynos usłyszał dzwonek do drzwi, serce podskoczyło mu do gardła. Carlos spojrzał na swoich przyjaciół z nadzieją, że ktoś się z nim zamieni rolami. 
- Otwórz te cholerne drzwi, nic ci się nie stanie. – Powiedział Logan, a Carlos pokiwał głową i otworzył drzwi, za którymi stała jego ex dziewczyna wraz z trzylatkiem na rękach.
- Papá! – Krzyknął uśmiechnięty pół Latynoski chłopiec i wyciągnął ręce w stronę Carlosa, a matka chłopca podała go Carlosowi.
- Hijito!* - Latynos postawił syna na ziemię, a tamten pobiegł do Logana, Jamesa i Mii.
- Carlos, normalnie bym ci go nie zostawiła, ale moja matka jest chora, rodzice Steve’a mieszkają w Europie, a my jedziemy na wakacje. – Powiedziała Katherine.
- Tia, tia, tia... Steve to dupek. – Mruknął Carlos.
- On zastępuje Danielowi ojca. – Dodała kobieta, a Carlos poczuł ból w sercu.
- Ale nim nie jest. Ja jestem jego ojcem.
- A kto go zabiera na plac zabaw? A kto czyta mu bajki na dobranoc? A kto poświęca mu wolny czas? Ty czy Steven? – Spytała.
- A kto był przy porodzie? A do kogo powiedział pierwsze słowo i brzmiało ono „Papá”? A kto nauczył go hiszpańskiego i angielskiego? Ja czy ten twój goguś? – Odgryzł się jej Latynos, a ta zamilkła.
- Tutaj masz jego walizkę i listę nakazów i zakazów. – Podała mu przedmioty, po czym odeszła.
Carlos zaczął czytać listę kierując się w stronę salonu, gdzie siedzieli jego przyjaciele.
- Co tam trzymasz? – Spytał zaciekawiony James.
- Zakazy i nakazy. – Odpowiedział chłopak śmiejąc się.
- Pokaż! – Maslow wyrwał mu listę z rąk i sam zaczął się śmiać.
- Co tam pisze? – Zapytała Mia.
- „1. Niech spędza jak najmniej czasu z Twoimi głupimi przyjaciółmi”.
- Nazwała mnie głupią? Głupia suka… - Powiedziała Mia
- „26. Nie przeklinać przy dziecku”. – Zacytował Carlos, posyłając Mii głupi uśmiech na co ta pokazała mu język. - Nie wierzę w to, że znam się z nią tyle lat, a ta uważa, że się przystosuje do tej listy.
- Carlos! – Zawołał Logan, który bawił się z Dannym. – Twój syn wyzwał mnie od debili! – Dokończył, a wszyscy zaczęli się śmiać.
- Moja krew… - Westchnął zadowolony Latynos.


^*^
*Hijito - Synek

Miałam takiego bloka, a tu mi takie długaśnie wyszło :) Haha, teraz w czwartunio rozdział :P Ale mimo tego jestem potwornie wkurzona... Nieważne. 
Nikt nie zgadł kto to Danny... Kosmita? Naprawdę? A tu się okazuje, że Carlitos jest ojcem :P Jaka była Wasza reakcja? :D
Chris, masz odpowiedź co do retrospekcji. 

4 komentarze:

  1. Danny to syn? Myślałam, że oni wszyscy to jakoś bezdzietni są. Ta retrospekcja...ten moment podniesienia głowy i przechyleniu jej... jak w bajkach :) Siuper rozdział

    OdpowiedzUsuń
  2. Carlos ojcem?! To niemożliwe! Danny to kosmita! Jak ta Katherine patrzyła przez teleskop to porwali ją kosmici i ją zapłodnili (simsy) a to że wygląda jak normalny człowiek to prawka dobrej charakteryzacji. Pena i dziecko?! To się nie klei ;p
    W sumie to już lubię tego małego dzieciaka. Ten to zna się na ludziach i przynajmniej mówi im w twarz ze są debilami :D
    Retrospekcja genialna. Proszę więcej takich momentów :)
    Super rozdział. Czekam na kolejny ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Syn? O matulu, tego się nie spodziewałam. Widzę, że owy synek ma również instrukcję obsługi. czy jak to nazwać... Z drugiej strony... Zakładasz, że każdy w tym opowiadaniu jest głupi, więc alternatywa, że któryś z chłopaków (w tym przypadku Carlos) zrobił sobie dziecko. Rozdział świetny! Czekam na nn! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niezbyt alternatywa, ale pisałam, że oszukam przeznaczenie i Carlos nie będzie najgłupszy ;)

      Usuń